Od
wizyty Jamesa u mnie minęło już 8 miesięcy. Wybaczyłam mu ,bo go
kocham ,ale nie potrafię zapomnieć o tym co się wydarzyło choć
minęło już 6 lat. Od 3 miesięcy mieszkam w Nowym Orleanie.
Przeprowadziłam się ,żeby James nie przychodził do mnie.
Zapominam o nim powoli. Zaczęłam tak jakby nowe życie. Poznałam
tam naprawdę miłego i sympatycznego faceta Justina. Justin jest
idealny. Kulturalny ,przystojny ma takie piękne oczy niebieskie jak
błękitne niebo. Cudne włosy o kolorze ciemnego blondu.
Poznałam
go na urodzinach mojej koleżanki. Z początku się zaprzyjaźniliśmy
,a potem to przerodziło się w coś więcej. Codziennie się
spotykamy i jest nam razem bardzo dobrze. Dziś wieczorem idziemy na
kolację do jakiejś znanej restauracji. Jest dokładnie 16 to mam
jeszcze 3 godziny ,bo przyjdzie po mnie o 19. Dawno nie rozmawiałam
z moim bratem. Ciekawe co u niego. Zadzwoniłam do niego. Odebrał za
3 sygnałem.
-Obraziłeś
się na mnie ,że nie dajesz znaku życia?- spytałam prosto z mostu.
-Fajne
przywitanie siostrzyczko. Miałem ostatnio dużo pracy wybacz ,że
nie dzwoniłem- powiedział
-Już
zaczynałam się martwić.
-Nie
masz o co. A co u ciebie?- zapytał bez entuzjazmu
-Wspaniale.
Dzisiaj idę do restauracji z Justinem. Ponoć to coś dla mnie
przygotował.- powiedziałam zadowolona.
-Lenka
wiesz dobrze ,że cię kocham ,ale on jest jakiś dziwny.
-Przestań
tak mówić dobrze? On nie jest dziwny. Jest troszkę
nieśmiały.-powiedziałam. Nie wiem co Tom ma do Justina. Powtarza
mi on do ciebie nie pasuje.
-Ja
ci tylko mówię ,a teraz kończyć muszę bo ktoś do mnie
przyszedł.
-Powiedz
kto taki przyszedł.
-Znasz
go ,ale chcesz zapomnieć. Pa.
-Pa-
powiedziałam i się rozłączyłam. Przyszedł do niego James. Jak
on znowu się wygada ,gdzie ja mieszkam to po prostu go uduszę.
Oczami Toma
-Hej
stary. Chyba ci przeszkodziłem- spytał James jak się żegnałem z
Leną
-Hej.
Nie przeszkodziłeś. Po prostu ,a nie ważne. Co cię tu sprowadza?
-Wiesz
co ,a raczej kto. Zawsze co do niej zdzwonię to nie ma takiego
numeru. Wysyłam kwiaty ,to odsyłają mi z powrotem. Zmieniła adres
czy jak?- spytał. Obiecałem Lenie ,ale nie dotrzymam słowa. Muszę
poważnie z Jamesem pogadać.
-Zmieniła
numer i adres ,ale mniejsza o to. Czy ty ją naprawdę kochasz?
-Tak.
Oddałbym za nią życie jeśli byłoby trzeba. Proszę powiedz co
się z nią dzieje.
-Spotyka
się z jakimś Justinem Cameronem. Od 3 miesięcy. On jest jakiś
dziwny jakby coś ukrywał. Moja siostra tego nie widzi ,a ja muszę
się dowiedzieć o nim parę rzeczy. James. James wszystko okey?-
zacząłem mu machać ręką przed twarzą ,bo bardzo zbladł. Zrobił
się biały jak kreda.
-Nie...
Nie jest w porządku. Boże ona jest w niebezpieczeństwie!- krzyknął
i wstał jak oparzony.
-Co
,ale o czym ty mówisz? Uspokój się i powiedz o co chodzi.
-Justin
Cameron to nie jest jego prawdziwe imię i nazwisko. Naprawdę nazywa
się Ross Smith. Ma 29 lat i jest gangsterem. Prowadzi niebezpieczną
grupą przestępczą. Musimy tam kurwa jechać!- krzyknął ,a ja
osłupiałem.
-Skąd
ty to wszystko wiesz?
-Mój
kuzyn jest tajnym agentem i poszukuje go już od 2 lat. On nie jest
taki słodki i niewinny za kogo się uważa. Kurwa to niebezpieczny
przestępca. Wiele kobiet tak uwodzi ,a potem wywozi je ,żeby
pracowały jako prostytutki.- mówił ,a mi robiło się słabo.-
Wstawaj. Jedziemy do mojego kuzyna. FBI szuka go już bardzo długo-
powiedział i pociągnął mnie i ruszyliśmy w dane miejsce.
Oczami
Leny
Ubrałam
się w czarną sukienkę do kolan i do tego czarne szpilki.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć ,a tam był
Justin w smokingu. Taki przystojny ,że mniam.
-Hej
moja księżniczko. Pięknie wyglądasz- powiedział wręczając mi
bukiet czerwonych róż.
-Dziękuję
za róże są piękne.
-Nie
tak piękne jak ty- powiedział ,a ja mimowolnie się uśmiechnęłam-
Chodź ,bo zamówiłem stolik na 19.30
-No
to chodźmy.
Jechaliśmy
w ciszy. Gdy dojechaliśmy na miejsce Justin otworzył mi drzwi i
weszliśmy do środka.
Oczami
Jamesa
Tak
strasznie się o nią boję. Zabije go jeśli jej coś zrobi. Jak
dowiedziałem ,że spotyka się z nim 3 miesiące to zdębiałem.
-Dobrze
,że przyjechaliście teraz. Musimy ustalić ,gdzie on jest. Tom
gdzie mieszka twoja siostra?- mój kuzyn Branson zwrócił się do
Toma
-Mieszka
w Nowym Orleanie. Z tego co mi powiedziała to właśnie teraz jest z
nim na kolacji. Musimy tam jechać!- krzyknął
-Za
godzinę będzie gotowy samolot. Lot nam zajmie około dwóch godzin.
W tym czasie powiem wam co macie robić.- powiedział Bran- Miejmy
nadzieję ,że będą jak najdłużej w tej restauracji. Tom zadzwoń
do niej. Musimy ją namierzyć. Rozmawiaj o czym chcesz tylko nic jej
nie mów o Justinie ,bo plan legnie w gruzach. Przeciągaj rozmowę
jak najdłużej. Kiedy dam ci sygnał rozłączysz się.- zwrócił
się w stronę Toma ,który wybierał numer mojej kochanej Leny. Nie
odebrała za pierwszym razem. Przestraszyłem się bardzo. Tom
spróbował po raz drugi. Na szczęście odebrała. Wziął na głośno
mówiący. Dlatego wszyscy słyszeliśmy rozmowę.
-Cześć
siostrzyczko. Co porabiasz?- spytał Tom w jego w głosie można było
wyczuć zdenerwowanie tą całą sytuacją.
-Hej
braciszku. Jestem z Justinem w restauracji. Nie mogę teraz
rozmawiać.- powiedziała Lena. Jak miło było słuchać jej głosu
,ale na myśl ,że ona jest z tym bandytą zalewa mnie furia i
strach. Jak on coś jej zrobi? Branson pokazał Tomowi ,żeby
podtrzymał rozmowę.
-Dobrze
się bawisz?- spytał
-Tak.
Bardzo fajnie. Ten hotel z restauracją jest wręcz cudowny.
-To
fajnie ,a w jakiej dzielnicy?
-W
French Quarter. Hotel nazywa się Le Pavillon. Dobra Tom ja muszę
już kończyć. Pa.
No
i się rozłączyła. Boję się o nią. Nadal mam wyrzuty sumienia
,że nie wysłuchałem jej parę lat temu. Jakbym jej wysłuchał
bylibyśmy szczęśliwi. Teraz siedzielibyśmy przytuleni do siebie w
domu oglądając jakiś film. Horror ,sensację ,kryminał lub
komedię romantyczną.
-Dobra
chodźcie. Idziemy do samolotu. Za niecałe 3 godziny będziemy na
miejscu o ile zdążymy- powiedział Bran i poszliśmy do samolotu.
Oczami
Leny
Wypiłam
z Justinem szampana. Po chwili zrobiłam się strasznie senna.
Widziałam rozmazaną twarz mojego towarzysza. Widziałam jak przez
mgłę ,że się uśmiecha. Poczułam jak ktoś mnie wynosi na rękach
i wsadza do samochodu. Zasnęłam na dobre i nie kontaktowałam już
ze światem. Pogrążona w śnie przytuliłam się do oparcia.
Oczami
Jamesa
Wszedłem
do hotelu razem z Bransonem. Tom został na zewnątrz. Inni ludzie z
naszej ekipy czekali na zewnątrz. Wkroczyliby wtedy kiedy Bran dałby
im sygnał. Plan nie poszedł po naszej myśli bo Leny już nie było.
Spóźniliśmy się. Mój kuzyn poszedł do dyrekcji hotelu. Pokazał
im dokumenty i odtworzyli nam nagrania. Widzieliśmy na nich jak Lena
poszła do łazienki ,a ten sukinsyn czegoś jej dosypał. Wypili
szampana jak wróciła. Po chwili zasnęła. Wtedy ten debil ją
wyniósł do samochodu. Mój Boże tak się o nią boję. Teraz
poszliśmy do wielkiej furgonetki ,a tam inni zaczęli myśleć co
teraz zrobić.
Oczami
Leny
Obudziłam
się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Wszędzie była głucha cisza.
Co ja tu robię zadawałam sobie to pytanie. Pamiętam tylko ,że
piłam szampana z Justinem ,a potem wszyscy się rozmazali.
-Cześć
śpiąca królewno- powiedział Justin podchodząc do mnie bliżej.
-Co
ja tu robię?- spytałam oszołomiona.
-Przywiozłem
cię tu jak zasnęłaś.
-Źle
się czuję- wymamrotałam
-To
efekt narkotyków. Za godzinę poczujesz się lepiej. Nie bój się.
Nie skrzywdzę cię przynajmniej nie teraz- powiedział śmiejąc
się.
-Nie
jesteś taki- powiedziałam przerażona
-Myliłaś
się co do mnie kochanie- powiedział kpiącym głosem- jestem
niebezpieczny ,a teraz leż spokojnie i się nie wyrywaj. Przyjdę za
godzinę- powiedział i wyszedł. Tom miał rację ,że jest dziwny.
Teraz się strasznie boję.
Usłyszałam
wibracje mojego telefonu. Jaki on musi być tępy ,że nie zabrać mi
telefonu. To był James. W dupie mam ,że nie chciałam z nim
rozmawiać. Teraz po prostu muszę odebrać.
-Lena!
Lena słyszysz mnie?
-James
boję się.
-Justin
nie jest tym kim myślisz. On jest przestępcą. Powiedz gdzie
jesteś.
-Nie
wiem gdzie jestem. Dał mi jakieś proszki. Tak bardzo się boję-
powiedziałam po czym Justin wszedł i wyrwał mi telefon. Uderzył
mnie w twarz. Poczułam jak krew spływa mi czole. Tak bardzo mnie
bolało jak uderzył mnie po raz drugi i po raz trzeci. Przykuł mnie
kajdankami do łóżka i uderzył kolejny raz ,a wtedy straciłam
przytomność.
Obudziłam
się. Tym razem w bardzo jasnym pomieszczeniu. Wszędzie paliło się
światło ,a nade mną pochylał się Tom razem z Jamesem. Nic nie
pamiętam.
-Spokojnie
Lena. Jesteś w szpitalu- powiedział łagodnie Tom ,a James wyszedł
z pokoju.
-Co
się ze mną stało? Nic nie pamiętam.- zauważyłam jak James
wszedł z kawą i podał ją Tomowi.
-James
ci wszystko wytłumaczy. Ja muszę poszukać lekarza. Kocham cię.
-Ja
ciebie też- powiedziałam ,a Tom pocałował mnie w czoło i
wyszedł. Został tylko James i jakaś pielęgniarka za szklanymi
drzwiami wypełniająca jakieś papiery.
-James
powiedz mi co się stało. Pamiętam tylko ból i sen.- James usiadł
na krześle obok łóżka. Dłonią nakrył moją dłoń.
-Pamiętasz
jak poszłaś z Justinem na kolację?
-Tak.
Pamiętam to. Pamiętam też jak mnie bił i wstrzykną coś w żyłę.
-Podał
ci pigułkę gwałtu ,żeby cię otumanić- powiedział cichym
szeptem.
-Czy
on... czy on...
-Nie
nie zrobił tego. Nie zdążył. Naprawdę nazywa się Ross Smith ma
29 lat i kieruje grupą przestępczą. Mój kuzyn jest agentem FBI i
szuka go już 2 lata. Jak mi Tom powiedział z kim się spotykasz
mało co zawalu nie dostałem.
-Czyli
jakby Tom ci nie powiedział. Co by się ze mną stało- spytałam
nadal w szoku.
-Nieważne.
Złapali go i całą jego grupę. Teraz musisz odpoczywać-
powiedział.
-Chcę
wiedzieć- powiedziałam
-Wywiózłby
cię za granicę- tylko tyle mi powiedział. Reszty się domyśliłam.
Dzięki Jamesowi jestem bezpieczna.
-Dziękuję
ci James.
-Za
co?
-Za
to ,że jak dowiedziałeś się to poszedłeś z tym do kuzyna. Za to
,że zareagowałeś tak szybko i nic mi się nie stało.
-Stało
się przez niego masz bliznę na skroni. Gdybym wcześniej wiedział-
powiedział łamiącym się głosem. Pierwszy raz po tylu latach
przytuliłam go. James objął mnie i spojrzał w oczy. Widać było
w nich nadzieję. Kocham go cały czas o nim myślę.
-Wybaczysz
mi kiedyś?- spytał
-Już
ci wybaczyłam 8 miesięcy temu ,ale wtedy chciałam o tobie
zapomnieć. Ale te miesiące uświadomiły mi jak bardzo cię
potrzebuję. Jak bardzo cię pragnę.
-Kocham
Cię. Dasz mi szansę i spróbujemy od nowa?
-Tak
i też Cię kocham.
-Ale
ja bardziej i nie kłóć się ze mną- powiedział po czym
pocałowaliśmy się pierwszy raz od ponad sześciu lat.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Wiem
,wiem miała dokonać wyboru między dwoma mężczyznami ,ale
troszkę
zmieniłam na akcję. Nie sądzę ,żeby była ciekawa ,ale nie
miałam już pomysłu. Czekam na komentarze ;)
I tak jest ciekawie. Co z tego, że nie było wyboru między dwójką chłopaków. Brakuje mi tu tylko sceny pisanej na przykład z perspektywy Jamesa jak to wyglądało kiedy "odbili" Leny, ale naprawdę jest świetny. Czekam ^^
OdpowiedzUsuńHejka :) Nominuję cię do LBA, więcej u mnie: http://opowiadaniaobigtimerush.blogspot.com/2014/09/liebster-blog-award.html
UsuńSuper ci to wyszło. Nawet nie wiem czy nie było by lepiej właśnie o tym, że japorwał, a i zgadzam sie co do Mai ;)
OdpowiedzUsuńWyszło ci to genialnie! Jak zaczęłam czytać, że ten cały Justin jest gangsterem to szczęka mi opadła! Tego się nie spodziewałam i miło mnie zaskoczyłaś ;*
OdpowiedzUsuńCzekam na nn! ;*
Pozdrawiam. Marcela ;3
Super ci wyszło !
OdpowiedzUsuńMi się bardzo podobało :)
Świetne ;3
Czekam na nn ;*
Nie ma co się przejmować ważne że jest super i ciekawe ;)
OdpowiedzUsuńWooow super rozdział super pisz szybko nn :* Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://wordliwe.blogspot.com/ Sorki za spam
OdpowiedzUsuń