Planowałam napisać jednorazówkę na dzisiaj ,ale mam tyle nauki ,że nie dam rady.
Tak ,więc kolejne opowiadanie pojawi się dopiero pod koniec kwietnia ze względu na to ,że niedługo mam
egzamin gimnazjalny i muszę się uczyć. Mogę powiedzieć tylko ,że kolejne opowiadanie będzie
miało tytuł "Nienawiść i miłość". Tak więc do kolejnej jednorazówki ;)
sobota, 11 kwietnia 2015
niedziela, 5 kwietnia 2015
Ostatni tydzień wakacji...
Ostatni
tydzień wakacji ,a Tara już przeżywała pójście do nowej szkoły.
Prawdę powiedziawszy to tak przeżywała ,że ktoś inny myślał
''Jakim cudem ona jeszcze nie zwariowała?''. Tara była bardzo ładną
16-letnią dziewczyną o brązowych włosach i czekoladowych oczach.
Mimo swojej urody była bardzo nie śmiała i to był jej problem
poza tym myślała ,że każdy się z niej śmieje i obgaduje ją na
każdym kroku. Była piękna i zgrabna. Dziewczyny zazdrościły jej
urody. Pierwsza liceum- przecież każdy się denerwuje pierwszym
dniem ,ale nie tak jak ona.
Postanowiła
pójść na spacer do parku blisko swojego domu. Wzięła telefon i
słuchawki i wsłuchując się w melodię ruszyła do parku. Po
chwili poczuła zderzenie z czymś twardym ,a raczej kimś jak się
okazało tym kimś był chłopak. Bardzo przystojny chłopak. Latynos
o pięknych brązowych oczach i bardzo twardych mięśniach. Tara już
się o tym przekonała. Poczuła zażenowanie tą sytuacją. Chłopak
musiał to zauważyć ,bo natychmiast wstał i podając rękę
dziewczynie stali już twarzą w twarz.
-Przepraszam
cię bardzo- powiedział Latynos
-Nie
to ja przepraszam- powiedziała
-Jestem
Carlos.
-Tara-
powiedziała patrząc na niego jak głupia.
-Ładne
imię. Może przejdziesz się ze mną na spacer? - zaproponował
-Nie
dziękuję. Ja...ja już muszę iść- wymamrotała i ominęła go
szerokim łukiem.
-Mam
nadzieję ,że jeszcze na siebie wpadniemy ,Tara!- krzyknął za nią.
Była już w oddali ,ale usłyszała jego słowa.
-Mam
nadzieję ,że nie- mruknęła pod nosem i zamiast pójść do parku
poszła do swojej przyjaciółki ,która też miała iść z nią do
nowej szkoły.
-Mówię
Ci ,że musisz wyluzować ,bo inaczej oszalejesz.- powiedziała Kate.
-Nie
mogę. Boję się iść. Boję się ,że każdy będzie się śmiał
ze mnie.
-Jako
twoja najlepsza przyjaciółka mówię poważnie. Nie masz się czego
bać. Jesteś piękna i wysoka. Każdy chłopak się na ciebie patrzy
,a dziewczyny zazdroszczą ci urody ,a co najważniejsze ja też idę
z tobą do tej samej klasy tak?
-No
tak- powiedziała Tara bez entuzjazmu.
-A
teraz opowiedz mi o tym przystojniaku na ,którego wpadłaś.
-Wiem
tyle ,że ma na imię Carlos. Wygląda na Latynosa.
-Może
jeszcze kiedyś na siebie wpadniecie?
-Wątpię
poza tym nie chcę.- powiedziała Tara. Dziewczyny rozmawiały dobre
2 godziny po czym się pożegnały i Tara poszła do domu.
Następnego
dnia Tara wraz z Kate wybrały się na zakupy do galerii handlowej.
Zeszło im to mniej więcej 4 godziny. Tara odprowadziła
przyjaciółkę ,a sama wróciła do siebie obładowana mnóstwem
zakupów. Szła myśląc jak wykorzystać ostatni tydzień wolności.
Nagle poczuła na sobie jakiś płyn. Podniosła głowę i ujrzała
Carlosa ,a w ręce miał sok pomarańczowy ,a raczej pusty kartonik.
Spojrzała na niego z rządzą mordu.
-Naprawdę
cię przepraszam. To był przypadek.- mówił zakłopotany Latynos
-Co
za koszmar- powiedziała Tara- Jak nie widzisz jak chodzisz to kup
sobie okulary na pewno przydadzą się tobie.- powiedziała i
przeszła koło niego ,ale on szybko złapał ją za rękę.
-Poczekaj.
Odkupię ci chociaż bluzkę. Jak widać nie będzie łatwo zmyć
plam.
-Nie
dzięki. A teraz z łaski swojej puść moją rękę- powiedziała ,a
Los ją puścił.
-To
może dasz się zaprosić na kawę?
-Nie.
-Sok?
-Nie.
-Lody?
-Nie.
-Jogurt
mrożony?
-Nie.
-To
gdzie chcesz iść?
-Nigdzie.
Nic nie chcę.
-Dlaczego?
-Bo
nie.
-To
żadna odpowiedź.
-To
już twój problem.
-Pamiętasz
jak mówiłem ,że jeszcze się spotkamy?
-Coś
obiło mi się o uszy. A teraz na razie ,ale nie mam ochoty na
niczyje towarzystwo.
-Może
później gdzieś wyskoczymy?
-Czy
ty rozumiesz, że „nie” naprawdę może znaczyć „nie”?
Nie
od razu odpowiedział ,jakby musiał się głęboko przemyśleć
pytanie.
-Nie
sądzę.
-I
na tym polega twój problem- powiedziała Tara i szybko poszła w
stronę swojego domu. Co za nieznośny kretyn- pomyślała.
Carlos
nie zamierzał się poddać. Stwierdził ,że jest wyjątkowa. Inna
dziewczyna od razu by się zgodziła ,a z Tarą było inaczej. Jego
plan polegał na tym ,że najpierw dowie się gdzie mieszka ta
śliczna dziewczyna ,a potem coś wymyśli. Szedł 20 minut aż
weszła do domu. Więc mieszka w Charles
Street. No proszę 2 przecznice dalej niż on.
Była
16 ,a Tara usłyszała dzwonek do drzwi. Poszła je otworzyć.
Zobaczyła Carlosa ubranego w białą koszulę ,która była rozpięta
pod szyją oraz ciemne jeansy. W ręce trzymał bukiet z żółtymi i
białymi tulipanami. Chciała zatrzasnąć mu drzwi przed nosem ,ale
przytrzymał je butem.
-Skąd
wiesz gdzie mieszkam?- spytała
-Nieważne.
Ważne jest to ,że chciałbym zaprosić cię na kolację. A to dla
ciebie- powiedział wręczając jej bukiet.
-Nie
dzięki. Nie zamierzam się ruszać z domu.
-Zrobimy
tak. Rzucimy monetą. Orzeł idziemy na kolację. Resztka daję ci
spokój.
-Niech
zgadnę twoja moneta ma 2 orły- raczej stwierdziła niż zapytała
-Nigdy
nie oszukuje sama zobacz.- pokazał jej monetę. Rzucił i wypadł
orzeł- Idziemy na kolację.
-No
dobrze. Chodź do salonu ja się tylko przebiorę- powiedziała ,a on
wszedł do salonu. Jej rodziców nie było akurat w domu bo pojechali
na zakupy.
-Nidy
się nie zakładaj- mruknęła pod nosem i weszła do swojego pokoju.
Wybrała
brzoskwiniową sukienkę do kolan i czarne sandałki na lekkim
obcasie. Włosy rozpuszczone i lekki makijaż. Oraz jej ulubione
perfumy „Pola Elizejskie”
W
restauracji Carlos nie mógł oderwać od niej oczu. Jaka ona ładna-
pomyślał. Czekając na swoje dania Los przerwał krępującą
ciszę.
-Opowiesz
mi coś o sobie?- spytał
-A
co chcesz wiedzieć?
-Wszystko.
-No
dobrze. Mam na imię Tara to chyba już wiesz. Mam 16 lat. Za tydzień
idę do pierwszej liceum. Nie lubię nachalnych kolesi ,czyli ciebie-
powiedziała prosto z mostu ,a Carlos tylko się uśmiechnął.
-Nie
musisz być okrutna. Teraz ja ci powiem coś o sobie. Mam 18 lat, idę
do trzeciej liceum i wiem jedno. Chcesz wiedzieć?
-Nie.
-I
tak ci powiem. Podobasz mi się.
-Przestań.
-Mam
przestać ,ale z czym?- powiedział udając głupka
-Z
tym.- odpowiedziała i skończyła ponieważ kelner przyszedł.
Po
kolacji Carlos odprowadził Tarę do domu. Szli w ciszy jakby każde
bało się odezwać pierwsze.
-Dzięki
za dzisiejszy wieczór. Było nawet miło ,a teraz dobranoc-
powiedziała ,gdy doszli do domu. Już miała otwierać furtkę ,gdy
Carlos złapał ją za rękę i obrócił ją ku sobie. Ręce położył
na jej tali. Najpierw spojrzał w oczy ,a potem wpił się namiętnie
w usta Tary ,która została oblana rumieńcami na twarzy. Gdy się
oderwali od siebie Los powiedział:
-Tak,
było bardzo miło. Nie uważasz?- spytał ,a widząc zakłopotanie
na twarzy dziewczyny uśmiechną się szeroko. Nadal ją trzymał w
tali choć ona próbowała się wyrwać on nadal ją trzymał i nie
zamierzał puścić.- Powiedz mi Taro ,która część tego wieczoru
podobała ci się najbardziej? Sama kolacja ,czy raczej to co miało
miejsce sekundę temu?- spytał lecz Tara nie zamierzała nic mówić,
Jakby język jej ucięli- Powiedz mi- szepnął jej do ucha. Tara w
końcu się uwolniła z jego ramion.
-To...to
było wstrętne!- wykrzyczała i uciekła do domu zostawiając
Carlosa osłupiałego jej wyznaniem. Stał tam jeszcze dobre 10 minut
po czym poszedł do domu. Poczuł jak narasta w nim gniew. Wstrętne
powiada. Wstrętne? No to się jeszcze okaże- powtarzał sobie w
myślach. Jedno jest pewne nie podda się tak łatwo. W ogóle się
nie podda.
Przecież
wcale tak nie myślała. To był najwspanialszy pocałunek na świecie
,ale w końcu musiała coś powiedzieć ,żeby się od niej odczepił.
A kolacja w jego towarzystwie była naprawdę miła. Jedno jest pewne
,a przynajmniej tak jej się wydaje. Zraniła jego męską dumę ,a
Los przestanie ją irytować bo nie będą się już widywać.
Nazajutrz
o 17.00 poszedł do Tary. Jaki jestem głupi. Przecież nie mam jej
numeru- pomyślał. Zapukał ,a drzwi otworzyła mu kobieta w średnim
wieku nie tak wysoka jak Tara ,ale po oczach poznał ,że to jej
mama.
-Dzień
dobry. Czy zastałem może Tarę?
-Dzień
dobry. Tak ,tak Tara jest u siebie w pokoju. Wejdź proszę.-
wpuściła go i obdarzyła szczerym pogodnym uśmiechem.
-Gdzie
moje maniery. Jestem Carlos. Carlos Pena.
-Wiem
,wiem Tara mi o tobie opowiadała.
-Mam
nadzieje ,że w samych superlatywach- odpowiedział na co Diana matka
Tary tylko się roześmiała. Wskazała Losowi pokój Tary.
Usłyszawszy
pukanie Tara skończyła czytać książkę i powiedziała głośno
„Proszę!”. Co ujrzała ,a raczej kogo ogarnął ją gniew.
-Co
ty tu robisz?- spytała nie kryjąc niechęci do niego
-Przyszedłem
do ciebie. Nie widać?- spytał ,a w głębi duszy chciał ją
zdenerwować.
-To
widzę ,ale czemu? Nie przypominam sobie ,żebym cię zapraszała.
-Zrobiłem
ci niespodziankę. Nie cieszysz się?
-Nie.
Boże jaki ty jesteś irytujący!
-W
takim razie powiedz co o mnie myślisz jak taki jestem?
-Powiem
ci co myślę. Otóż myślę ,że jesteś wstrętnym natrętem!
-Ale
ten wstrętny natręt Ci się podoba. Nie zaprzeczaj i nie kłam.-
powiedział ,gdy zobaczył ,że zaczyna otwierać usta ,żeby coś
powiedzieć.- Mam już dość czekania i tych twoich gierek. Przestań
w końcu udawać.- powiedział i popatrzył na nią. Nie mogła już
wytrzymać. Powie mu ,że to był cudowny pocałunek i w końcu
normalnie z nim porozmawia.
-Dobrze.-
powiedziała spokojnie
-Ale
co dobrze?- spytał trochę zbity z tropu.
-Porozmawiam
z tobą normalnie.- usiadła z nim na łóżku i popatrzyła w oczy.
-Ten pocałunek był wspaniały.
-Opowiedz
mi coś o sobie ,ale nie tak jak wtedy gdy wyszliśmy razem.
-Dlaczego
chcesz ,żebym ci mówiła o sobie?
-Bo
podobasz mi się i jesteś dla mnie zagadką. Nie potrafię cię
rozgryźć Taro.- powiedział i owinął sobie palec wokół kosmyka
jej włosów.
-Zachowywałam
się tak w stosunku do ciebie ponieważ jestem jak to twierdzi moja
przyjaciółka nieśmiała. Bałam się ,że zacznę gadać głupoty.
Po prostu się boję.
-Czego?
-Wszystkiego.
Jak patrzę na inne dziewczyny myślę sobie „Ale one ładne”
tylko wiesz co? Szkoda ,że ja taka nie jestem. Myślę ,że ludzie
myślą „Boże jaka ona brzydka”.- Carlos osłupiał w tym
momencie. Ta piękna istota ma takie okropne myśli. Bez słowa wziął
ją w ramiona i mocno tulił do siebie.
-Jesteś
piękna. Jesteś śliczna. Nie wiem czemu tak mówisz o sobie.
-Jestem
nieśmiała ,ale wiem jedno Carlos.
-Co
takiego?
-Bardzo
mi się podobasz i czuję ,że się w tobie zakochuje- powiedziała
tak po prostu. Carlos wziął ją w ramiona i pocałował w usta po
czym powiedział:
-Miło
mi to słyszeć ,bo ja czuję to samo do ciebie ,a i mam jeszcze
jedną dobrą wiadomość.- wyszeptał jej przy ustach
-Tak?
Jaką??
-Taką
,że będziesz chodziła do tej samej szkoły co ja skarbie.
-Naprawdę?!
Carlos to cudownie!- powiedziała i mocno się w niego wtuliła.
******************************
Przepraszam Was ,że tak długo nie pisałam ,ale nie miałam czasu ,ani pomysłu. Chciałabym Was też zaprosić na mojego drugiego bloga ,w którym piszę recenzje książek ,które czytam.
http://romnsezarlekina.blogspot.com/ oraz zapraszam do obserwowania i komentowania ,a
jeśli chodzi o moje jednorazówki to proszę Was bardzo komentujcie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)