Hejka wszystkim ;)
Wiem ,że dawno tu nie pisałam ,ale wena mi się skończyła.
Teraz jestem w 3 gimnazjum ,będę miała egzaminy i muszę czas poświęcić na naukę. Tak ,więc blog zawieszam na czas nieokreślony
Mam nadzieję ,że za jakiś czas wena mi powróci.
Życzę Wam udanych dni w szkole ;)
poniedziałek, 29 września 2014
piątek, 8 sierpnia 2014
Czas leczy rany part 2
Od
wizyty Jamesa u mnie minęło już 8 miesięcy. Wybaczyłam mu ,bo go
kocham ,ale nie potrafię zapomnieć o tym co się wydarzyło choć
minęło już 6 lat. Od 3 miesięcy mieszkam w Nowym Orleanie.
Przeprowadziłam się ,żeby James nie przychodził do mnie.
Zapominam o nim powoli. Zaczęłam tak jakby nowe życie. Poznałam
tam naprawdę miłego i sympatycznego faceta Justina. Justin jest
idealny. Kulturalny ,przystojny ma takie piękne oczy niebieskie jak
błękitne niebo. Cudne włosy o kolorze ciemnego blondu.
Poznałam
go na urodzinach mojej koleżanki. Z początku się zaprzyjaźniliśmy
,a potem to przerodziło się w coś więcej. Codziennie się
spotykamy i jest nam razem bardzo dobrze. Dziś wieczorem idziemy na
kolację do jakiejś znanej restauracji. Jest dokładnie 16 to mam
jeszcze 3 godziny ,bo przyjdzie po mnie o 19. Dawno nie rozmawiałam
z moim bratem. Ciekawe co u niego. Zadzwoniłam do niego. Odebrał za
3 sygnałem.
-Obraziłeś
się na mnie ,że nie dajesz znaku życia?- spytałam prosto z mostu.
-Fajne
przywitanie siostrzyczko. Miałem ostatnio dużo pracy wybacz ,że
nie dzwoniłem- powiedział
-Już
zaczynałam się martwić.
-Nie
masz o co. A co u ciebie?- zapytał bez entuzjazmu
-Wspaniale.
Dzisiaj idę do restauracji z Justinem. Ponoć to coś dla mnie
przygotował.- powiedziałam zadowolona.
-Lenka
wiesz dobrze ,że cię kocham ,ale on jest jakiś dziwny.
-Przestań
tak mówić dobrze? On nie jest dziwny. Jest troszkę
nieśmiały.-powiedziałam. Nie wiem co Tom ma do Justina. Powtarza
mi on do ciebie nie pasuje.
-Ja
ci tylko mówię ,a teraz kończyć muszę bo ktoś do mnie
przyszedł.
-Powiedz
kto taki przyszedł.
-Znasz
go ,ale chcesz zapomnieć. Pa.
-Pa-
powiedziałam i się rozłączyłam. Przyszedł do niego James. Jak
on znowu się wygada ,gdzie ja mieszkam to po prostu go uduszę.
Oczami Toma
-Hej
stary. Chyba ci przeszkodziłem- spytał James jak się żegnałem z
Leną
-Hej.
Nie przeszkodziłeś. Po prostu ,a nie ważne. Co cię tu sprowadza?
-Wiesz
co ,a raczej kto. Zawsze co do niej zdzwonię to nie ma takiego
numeru. Wysyłam kwiaty ,to odsyłają mi z powrotem. Zmieniła adres
czy jak?- spytał. Obiecałem Lenie ,ale nie dotrzymam słowa. Muszę
poważnie z Jamesem pogadać.
-Zmieniła
numer i adres ,ale mniejsza o to. Czy ty ją naprawdę kochasz?
-Tak.
Oddałbym za nią życie jeśli byłoby trzeba. Proszę powiedz co
się z nią dzieje.
-Spotyka
się z jakimś Justinem Cameronem. Od 3 miesięcy. On jest jakiś
dziwny jakby coś ukrywał. Moja siostra tego nie widzi ,a ja muszę
się dowiedzieć o nim parę rzeczy. James. James wszystko okey?-
zacząłem mu machać ręką przed twarzą ,bo bardzo zbladł. Zrobił
się biały jak kreda.
-Nie...
Nie jest w porządku. Boże ona jest w niebezpieczeństwie!- krzyknął
i wstał jak oparzony.
-Co
,ale o czym ty mówisz? Uspokój się i powiedz o co chodzi.
-Justin
Cameron to nie jest jego prawdziwe imię i nazwisko. Naprawdę nazywa
się Ross Smith. Ma 29 lat i jest gangsterem. Prowadzi niebezpieczną
grupą przestępczą. Musimy tam kurwa jechać!- krzyknął ,a ja
osłupiałem.
-Skąd
ty to wszystko wiesz?
-Mój
kuzyn jest tajnym agentem i poszukuje go już od 2 lat. On nie jest
taki słodki i niewinny za kogo się uważa. Kurwa to niebezpieczny
przestępca. Wiele kobiet tak uwodzi ,a potem wywozi je ,żeby
pracowały jako prostytutki.- mówił ,a mi robiło się słabo.-
Wstawaj. Jedziemy do mojego kuzyna. FBI szuka go już bardzo długo-
powiedział i pociągnął mnie i ruszyliśmy w dane miejsce.
Oczami
Leny
Ubrałam
się w czarną sukienkę do kolan i do tego czarne szpilki.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć ,a tam był
Justin w smokingu. Taki przystojny ,że mniam.
-Hej
moja księżniczko. Pięknie wyglądasz- powiedział wręczając mi
bukiet czerwonych róż.
-Dziękuję
za róże są piękne.
-Nie
tak piękne jak ty- powiedział ,a ja mimowolnie się uśmiechnęłam-
Chodź ,bo zamówiłem stolik na 19.30
-No
to chodźmy.
Jechaliśmy
w ciszy. Gdy dojechaliśmy na miejsce Justin otworzył mi drzwi i
weszliśmy do środka.
Oczami
Jamesa
Tak
strasznie się o nią boję. Zabije go jeśli jej coś zrobi. Jak
dowiedziałem ,że spotyka się z nim 3 miesiące to zdębiałem.
-Dobrze
,że przyjechaliście teraz. Musimy ustalić ,gdzie on jest. Tom
gdzie mieszka twoja siostra?- mój kuzyn Branson zwrócił się do
Toma
-Mieszka
w Nowym Orleanie. Z tego co mi powiedziała to właśnie teraz jest z
nim na kolacji. Musimy tam jechać!- krzyknął
-Za
godzinę będzie gotowy samolot. Lot nam zajmie około dwóch godzin.
W tym czasie powiem wam co macie robić.- powiedział Bran- Miejmy
nadzieję ,że będą jak najdłużej w tej restauracji. Tom zadzwoń
do niej. Musimy ją namierzyć. Rozmawiaj o czym chcesz tylko nic jej
nie mów o Justinie ,bo plan legnie w gruzach. Przeciągaj rozmowę
jak najdłużej. Kiedy dam ci sygnał rozłączysz się.- zwrócił
się w stronę Toma ,który wybierał numer mojej kochanej Leny. Nie
odebrała za pierwszym razem. Przestraszyłem się bardzo. Tom
spróbował po raz drugi. Na szczęście odebrała. Wziął na głośno
mówiący. Dlatego wszyscy słyszeliśmy rozmowę.
-Cześć
siostrzyczko. Co porabiasz?- spytał Tom w jego w głosie można było
wyczuć zdenerwowanie tą całą sytuacją.
-Hej
braciszku. Jestem z Justinem w restauracji. Nie mogę teraz
rozmawiać.- powiedziała Lena. Jak miło było słuchać jej głosu
,ale na myśl ,że ona jest z tym bandytą zalewa mnie furia i
strach. Jak on coś jej zrobi? Branson pokazał Tomowi ,żeby
podtrzymał rozmowę.
-Dobrze
się bawisz?- spytał
-Tak.
Bardzo fajnie. Ten hotel z restauracją jest wręcz cudowny.
-To
fajnie ,a w jakiej dzielnicy?
-W
French Quarter. Hotel nazywa się Le Pavillon. Dobra Tom ja muszę
już kończyć. Pa.
No
i się rozłączyła. Boję się o nią. Nadal mam wyrzuty sumienia
,że nie wysłuchałem jej parę lat temu. Jakbym jej wysłuchał
bylibyśmy szczęśliwi. Teraz siedzielibyśmy przytuleni do siebie w
domu oglądając jakiś film. Horror ,sensację ,kryminał lub
komedię romantyczną.
-Dobra
chodźcie. Idziemy do samolotu. Za niecałe 3 godziny będziemy na
miejscu o ile zdążymy- powiedział Bran i poszliśmy do samolotu.
Oczami
Leny
Wypiłam
z Justinem szampana. Po chwili zrobiłam się strasznie senna.
Widziałam rozmazaną twarz mojego towarzysza. Widziałam jak przez
mgłę ,że się uśmiecha. Poczułam jak ktoś mnie wynosi na rękach
i wsadza do samochodu. Zasnęłam na dobre i nie kontaktowałam już
ze światem. Pogrążona w śnie przytuliłam się do oparcia.
Oczami
Jamesa
Wszedłem
do hotelu razem z Bransonem. Tom został na zewnątrz. Inni ludzie z
naszej ekipy czekali na zewnątrz. Wkroczyliby wtedy kiedy Bran dałby
im sygnał. Plan nie poszedł po naszej myśli bo Leny już nie było.
Spóźniliśmy się. Mój kuzyn poszedł do dyrekcji hotelu. Pokazał
im dokumenty i odtworzyli nam nagrania. Widzieliśmy na nich jak Lena
poszła do łazienki ,a ten sukinsyn czegoś jej dosypał. Wypili
szampana jak wróciła. Po chwili zasnęła. Wtedy ten debil ją
wyniósł do samochodu. Mój Boże tak się o nią boję. Teraz
poszliśmy do wielkiej furgonetki ,a tam inni zaczęli myśleć co
teraz zrobić.
Oczami
Leny
Obudziłam
się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Wszędzie była głucha cisza.
Co ja tu robię zadawałam sobie to pytanie. Pamiętam tylko ,że
piłam szampana z Justinem ,a potem wszyscy się rozmazali.
-Cześć
śpiąca królewno- powiedział Justin podchodząc do mnie bliżej.
-Co
ja tu robię?- spytałam oszołomiona.
-Przywiozłem
cię tu jak zasnęłaś.
-Źle
się czuję- wymamrotałam
-To
efekt narkotyków. Za godzinę poczujesz się lepiej. Nie bój się.
Nie skrzywdzę cię przynajmniej nie teraz- powiedział śmiejąc
się.
-Nie
jesteś taki- powiedziałam przerażona
-Myliłaś
się co do mnie kochanie- powiedział kpiącym głosem- jestem
niebezpieczny ,a teraz leż spokojnie i się nie wyrywaj. Przyjdę za
godzinę- powiedział i wyszedł. Tom miał rację ,że jest dziwny.
Teraz się strasznie boję.
Usłyszałam
wibracje mojego telefonu. Jaki on musi być tępy ,że nie zabrać mi
telefonu. To był James. W dupie mam ,że nie chciałam z nim
rozmawiać. Teraz po prostu muszę odebrać.
-Lena!
Lena słyszysz mnie?
-James
boję się.
-Justin
nie jest tym kim myślisz. On jest przestępcą. Powiedz gdzie
jesteś.
-Nie
wiem gdzie jestem. Dał mi jakieś proszki. Tak bardzo się boję-
powiedziałam po czym Justin wszedł i wyrwał mi telefon. Uderzył
mnie w twarz. Poczułam jak krew spływa mi czole. Tak bardzo mnie
bolało jak uderzył mnie po raz drugi i po raz trzeci. Przykuł mnie
kajdankami do łóżka i uderzył kolejny raz ,a wtedy straciłam
przytomność.
Obudziłam
się. Tym razem w bardzo jasnym pomieszczeniu. Wszędzie paliło się
światło ,a nade mną pochylał się Tom razem z Jamesem. Nic nie
pamiętam.
-Spokojnie
Lena. Jesteś w szpitalu- powiedział łagodnie Tom ,a James wyszedł
z pokoju.
-Co
się ze mną stało? Nic nie pamiętam.- zauważyłam jak James
wszedł z kawą i podał ją Tomowi.
-James
ci wszystko wytłumaczy. Ja muszę poszukać lekarza. Kocham cię.
-Ja
ciebie też- powiedziałam ,a Tom pocałował mnie w czoło i
wyszedł. Został tylko James i jakaś pielęgniarka za szklanymi
drzwiami wypełniająca jakieś papiery.
-James
powiedz mi co się stało. Pamiętam tylko ból i sen.- James usiadł
na krześle obok łóżka. Dłonią nakrył moją dłoń.
-Pamiętasz
jak poszłaś z Justinem na kolację?
-Tak.
Pamiętam to. Pamiętam też jak mnie bił i wstrzykną coś w żyłę.
-Podał
ci pigułkę gwałtu ,żeby cię otumanić- powiedział cichym
szeptem.
-Czy
on... czy on...
-Nie
nie zrobił tego. Nie zdążył. Naprawdę nazywa się Ross Smith ma
29 lat i kieruje grupą przestępczą. Mój kuzyn jest agentem FBI i
szuka go już 2 lata. Jak mi Tom powiedział z kim się spotykasz
mało co zawalu nie dostałem.
-Czyli
jakby Tom ci nie powiedział. Co by się ze mną stało- spytałam
nadal w szoku.
-Nieważne.
Złapali go i całą jego grupę. Teraz musisz odpoczywać-
powiedział.
-Chcę
wiedzieć- powiedziałam
-Wywiózłby
cię za granicę- tylko tyle mi powiedział. Reszty się domyśliłam.
Dzięki Jamesowi jestem bezpieczna.
-Dziękuję
ci James.
-Za
co?
-Za
to ,że jak dowiedziałeś się to poszedłeś z tym do kuzyna. Za to
,że zareagowałeś tak szybko i nic mi się nie stało.
-Stało
się przez niego masz bliznę na skroni. Gdybym wcześniej wiedział-
powiedział łamiącym się głosem. Pierwszy raz po tylu latach
przytuliłam go. James objął mnie i spojrzał w oczy. Widać było
w nich nadzieję. Kocham go cały czas o nim myślę.
-Wybaczysz
mi kiedyś?- spytał
-Już
ci wybaczyłam 8 miesięcy temu ,ale wtedy chciałam o tobie
zapomnieć. Ale te miesiące uświadomiły mi jak bardzo cię
potrzebuję. Jak bardzo cię pragnę.
-Kocham
Cię. Dasz mi szansę i spróbujemy od nowa?
-Tak
i też Cię kocham.
-Ale
ja bardziej i nie kłóć się ze mną- powiedział po czym
pocałowaliśmy się pierwszy raz od ponad sześciu lat.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Wiem
,wiem miała dokonać wyboru między dwoma mężczyznami ,ale
troszkę
zmieniłam na akcję. Nie sądzę ,żeby była ciekawa ,ale nie
miałam już pomysłu. Czekam na komentarze ;)
poniedziałek, 4 sierpnia 2014
Ogłoszenie ;)
Hejka chciałam wam powiedzieć ,że kolejna część opowiadania "Czas leczy rany" będzie w piątek 8 sierpnia . Przepraszam ,że tak późno ,bo miała być we wtorek ,ale wyjeżdżam do babci ,a tam internetu nie ma.
Jeszcze raz was przepraszam.
Ola Maslow
czwartek, 31 lipca 2014
Czas leczy rany part 1
Ponoć
czas leczy rany ,ale moich chyba nie wyleczył. Każdego wieczoru
myślę o nim. Myślę o moim najlepszym przyjacielu w ,którym się
zakochałam. Choć minęło już tyle lat ja wciąż go kocham choć
z przyjaźni powstała nienawiść. Po mimo tylu okropnych słów
których od niego usłyszałam ja nadal go kocham. Trudno mi o nim
zapomnieć ponieważ jest aktorem. Po naszej kłótni James pojechał
na casting do Big Time Rush. Miał wtedy 19 lat ,a ja 15.
6 lat wcześniej
-Lena
tak się cieszę ,że zgodziłaś się spotkać- powiedział David.
David Botton człowiek ,który mnie irytuje i denerwuje. Znajdowałam
się w parku ,gdzie często ludzie tu nie przesiadują o tej porze.
Ale była wczesna godzina to tak się nie bałam.
-Zgodziłam
się tylko po to ,żeby powiedzieć ci ,że jesteś wstrętnym
natrętem.
-Kochanie
dlaczego tak mówisz? Przecież wiesz dobrze ,że cię kocham ,a ty
kochasz mnie- powiedział i patrzył na mnie tymi swoimi okropnymi i
przerażającymi szarymi oczami. Bałam się jego wzroku. Cały mnie
przerażał.
-Ja
kocham Jamesa i tylko Jamesa- powiedziałam ,a on pokręcił głową
z niedowierzaniem. Przeczesał blond włosy ręką.
-Kochasz
mnie. Nie Jamesa.- powiedział i złapał mnie za nadgarstek i
przyciągnął do siebie. Jego usta wylądowały na moich. Chciałam
się wyrwać ,ale trzymał mnie mocno. Ten pocałunek nie był czuły
i delikatny lecz ostry ,natrętny i brutalny. Jestem z Jamesem 2
miesięcy. Co ja mu powiem? Niestety usłyszałam głośne
chrząknięcie za swoimi plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam
Jamesa ociekającego furią.
-Jak
mogłaś? Jak mogłaś mi to zrobić?!- krzyknął
-James
to nie tak. David chciał ze mną porozmawiać.
-Właśnie
widzę jak rozmawiacie. Nie chcę cię znać!- wykrzyknął mi prosto
w twarz i pobiegł przed siebie. A ten wstrętny typ tylko się
śmiał. W jego śmiechu było coś dziwnego i podejrzliwego.
-Lena
,Lena ,Lena powiem ci ,że dobrze się stało. Ale nie sądziłem ,że
aż tak James się wścieknie. Jednak jeden sms czyni cuda.-
powiedział po czym spojrzałam na niego.
-Czyli
to ty napisałeś do Jamesa i specjalnie mnie pocałowałeś ,żeby
wkurzyć Jamesa tak? Za to co ci zrobił ,a raczej nie tobie tylko
twojemu bratu psychopacie!- wykrzyczałam mu to. Wcale mnie nie
kochał tylko liczył ,że James mnie rzuci i się załamie. Nagle
David uderzył mnie w twarz.
-Zamknij
się głupia suko!
-Prawda
zabolała? Twój brat był pijany rzucił się na Jamesa z nożem.
-Zamknij
się kurwo!- jeszcze raz mnie uderzył i chwycił za moją szyję ,a
ja ledwie łapałam powietrze. Na szczęście brat uczył mnie
samoobrony więc kopnęłam go z całej siły w krocze ,a on syknął
z bólu zataczając się na ziemię.
Najszybciej
jak mogłam uciekłam do domu.
Przez
następne 3 tygodnie próbowałam się kontaktować z Jamesem ,ale
nie odbierał telefonów. Po 3 tygodniach poszłam do niego. Jego
mama powiedziała ,że wyjechał. Chciała się dowiedzieć co się
stało. Więc James jej nie powiedział co się stało. Powiedziała
,że pojechał na casting do jakiegoś serialu do Los Angeles. Od
tego czasu nie mam z nim kontaktu. Jedynie mój brat Tom ma. Byli
dobrymi kumplami. Po mimo mojej kłótni z nim nadal się
przyjaźnili.
Oczami
Toma (teraźniejszość)
-Lena
nie możesz tak o nim myśleć. Minęło już 6 lat. Przestań już-
powiedziałem. Serce mi pękało gdy widziałem moja młodszą
siostrzyczkę przygnębiona.
-Wiem
Tom. Wiem ,że minęło już 6 lat ,ale ja go nadal kocham.
-Tylko
pomyśl on mieszka w L.A. ,a ty w Nowym Jorku. Dzieli was tyle
kilometrów. Zapomnij wreszcie.
-A
ty pomyśl ,że nie łatwo zapomnieć człowieka ,który jest znany.
Ba sławny!
-Daję
ci tylko dobrą radę. Zapomnij ,a teraz twój starszy o 4 lata brat
idzie stąd bo ma parę spraw do załatwienia.
-Coś
mój brat na krótko wpadł do swojej siostry.
-Później
przyjdę. Trzymaj się.
Mam
taki mały plan. Nie mogę patrzeć jak ona cierpi ,a cierpi już 6
lat. James jest moim przyjacielem ,ale to w jaki sposób się wobec
niej zachował to jest przegięcie.
Korzystając
z tego ,że teraz jest on w Nowym Jorku postanowiłem z nim pogadać.
Czekał już na mnie w barze.
-Cześć
stary- powiedział
-Hej.
Musimy pogadać, a raczej wyjaśnić pewne rzeczy.
-Ej
bo zaczynam się bać. Mówisz takim tonem jakbyś chciał mnie
zabić.
-Bo
tak jest. Szczerze? Mam ochotę cię zamordować. Chodzi o moją
siostrę.
-Nie
chcę nic o niej słyszeć. Wiesz dobrze ,że zawsze ją kochałem i
nadal kocham ,ale po tym co mi zrobiła nie chcę jej znać.
-Posłuchaj
mnie debilu. Nie znasz prawdy. A prawda jest dość trudna.
-No
dobrze. Powiedz co chcesz powiedzieć.
-David
specjalnie wysłał ci tę wiadomość. Chciał się zemścić za tą
sprawę z jego bratem. Lena tam przyszła. On mówił ,że ją kocha-
powiedziałem ,a James się wściekał na sama tą myśl.- Złapał
ją za nadgarstek i ją pocałował. Mówiła ,że bardzo brutalnie
aż ją zabolało. Potem pojawiłeś się ty. Jak odszedłeś to
przyznał się jej ,że zrobił to po ty byś się załamał. Lena
powiedziała o jego bracie ,a on ją uderzył w twarz. Potem znowu ją
uderzył. Chwycił ją za szyję i zaczął ją dusić. James on
chciał ją zgwałcić.
-Ja...ja
nie wiedziałem- mówił ze skruchą w głosie
-Jak
mogłeś wiedzieć skoro nie chciałeś jej słuchać.
-Dlaczego
wcześniej mi tego nie powiedziałeś?
-A
co ci miałem mówić? Lena prosiła mnie ,żebym ci nie mówił.
Sama chciała ci o tym powiedzieć ,ale jej nie słuchałeś. Ona cię
nadal kocha ,a ja już nie mogę patrzeć jak cierpi. A cierpi już 6
lat. Jak dowiedziała się ,że wyjechałeś ,postanowiła zmienić
coś. Nie mogła mieszkać dłużej w Bostonie. W tym mieście było
wiele wspomnień dlatego się przeprowadziła ,bo za bardzo to
przypominało ciebie. Nie mówiłem ci gdzie aktualnie mieszka ,bo
chciałem ,żeby o tobie zapomniała. Zapomniała o tym wszystkim.
Gdybyśmy się nie przyjaźnili bym ci przywalił za to jak ją
potraktowałeś.
-Nie
dziwię się tobie. Nie wiem co mam myśleć.
-Nic
nie myśl i zapomnij o niej. Tak jak ona zapomni o tobie.
-Ale
ja ją nadal kocham. Byłem głupi. Jak ja mogłem ją tak
potraktować.
-Najgorsze
jest to ,że Lena chce o tobie zapomnieć ,ale nie może.
-Dlaczego?
-Jaki
ty głupi jesteś. Nie może bo jesteś sławny. Widzi cię w
telewizji. Wszędzie cie widzi. Ale jest gorszy powód. Ona cię
kocha.
-Boże
jaki ja byłem głupi. Gdzie ona teraz mieszka?
-W
Nowym Jorku.
-Podaj
mi jej adres.
-To
nie jest najlepszy pomysł. Minęło już tyle lat. Daj sobie spokój.
-Nie
mogę. Nie po tym czego się dowiedziałem. Ja muszę z nią
porozmawiać.
-Powiedziałem
ci to tylko dlatego ,żebyś znał prawdę ,a teraz wybacz ,ale muszę
już iść- powiedziałem bo praca czekała.
-Proszę
daj mi ten adres ,bo jak nie to przeszukam cały Nowy Jork.
-Dobra
masz jej adres ,a ja muszę już lecieć- podałem mu adres na
kartce- Ale nie mąć jej w głowie- powiedziałem i odszedłem.
Oczami
Jamesa
Jaki
ja byłem głupi. Jak mogłem ja tak potraktować. Mogłem chociaż
jej wysłuchać. A ja jak idiota napisałem jej wtedy sms-a ''To
koniec. Nie wiedziałem ,że jesteś puszczalska''. Mój Boże jaki
ja byłem głupi ,a ten debil chciał ją wtedy zgwałcić ,gdybym
tam został. Boże ,ale co się stanie to się nie odstanie.
Poszedłem
do kwiaciarni i kupiłem jedną różę. Jedną różę ,bo ponoć to
bardziej romantyczne niż cały bukiet. Pojechałem pod wskazany
adres. Ciekawy jestem czym ona się teraz zajmuje. Z tego co wiem to
poszła na dwuletnie studia ,ale co teraz robi tego nie wiem.
Zaparkowałem i wszedłem do wielkiego wieżowca i pojechałem na
samą górę ,czyli na 20 piętro. Po chwili winda się zatrzymała.
Bądź dobrej myśli Maslow powtarzałem sobie co chwila. Zapukałem.
Otworzyła bardzo szybko. Jej mina na mój widok bezcenna. Ale muszę
przyznać ,że z nastolatki zmieniła się w piękną kobietę.
Wyraz twarzy jej się zmienił taki bardziej dorosły. Włosy miała
do ramion, czyli obcięła bo miała do pasa. Oczy miała jak zawsze
piękne. Te brązowe ogniki ,które potrafiły zahipnotyzować
każdego. Nabrała kobiecych kształtów. Wyglądała teraz jak
bogini. Jak królowa.
Oczami
Leny
Gdy
otworzyłam drzwi nie wierzyłam własnym oczom. Przede mną stał
mój James. Mój kochany James. Jak on się zmienił. Nie miał już
grzywki ,którą tak kochał. Stał się bardziej umięśniony.
-Cześć
Lena- powiedział z uśmiechem. O nie. Nie dam się zbić z tropu.
Choć nadal go kocham ,ale on nie może się domyśleć. Wie o tym
tylko Tom i tak ma zostać.
-Cześć-
odparłam obojętnie. Muszę taka być chłodna i obojętna bo jeśli
nie to się rozpłaczę ,a nie chcę przy nim- Zgubiłeś się? Może
szukasz Toma? Niestety tu go nie ma ,a teraz wybacz ,ale jestem
zajęta- powiedziałam chłodno już zamykałam drzwi ,gdy nagle
przytrzymał je nogą ,że nie mogłam ich domknąć do końca.
-Nie
szukam Toma i się nie zgubiłem. Chcę tylko porozmawiać. A proszę
to dla ciebie- powiedział wręczając mi różę czerwoną. Pamiętał
jakie lubię.
-Mam
uczulenie na kwiaty- skłamałam.
-Wiem
dobrze ,że nie masz. Porozmawiaj ze mną.
-Ja
chciałam porozmawiać 6 lat temu ,ale ty nie chciałeś-
powiedziałam ,ale on z całą siłą otworzył drzwi i wszedł do
środka mojego mieszkania.
-Nie
ruszę się dopóki nie porozmawiamy.
-Uparty
jak zawsze. No dobrze porozmawiamy ,a później znikniesz i nigdy się
już nie spotkamy- powiedziałam.-Chcesz może coś do picia?
-Poproszę
kawę małą czarną- powiedział i usiadł w salonie na kanapie. Ja
poszłam zrobić kawę. Przecież tak chciałam żeby się zjawił.
Tak bardzo chciałam znów na niego spojrzeć ,ale jak go zobaczyłam
na żywo poczułam złość. Przypomniał mi się jego sms. Tom ma
rację muszę zapomnieć.
Przyniosłam
mu kawę.
-Pracujesz
dla New York Times'a?- spytał bo zobaczył mojego laptopa jak
przygotowałam nowy artykuł.
-Tak.
Pracuję od pół roku ,ale powiedz co chcesz powiedzieć i się
więcej nie pokazuj.
-Nie
bądź taka.
-Czyli
jaka? Stanowcza? O to słowo ci chodzi? Powiem ci coś Maslow. I tak
jestem wyrozumiała ,że zgodziłam się z tobą porozmawiać ,bo z
tego co pamiętam to właśnie ty nie chciałeś mnie słuchać! -
powiedziałam ze złością i dzika furią. Przypomniało mi się
wszystko. Od tego ,co chciał zrobić David i to jak James mnie
potraktował.
-Minęło
już tyle lat.
-Oprócz
tego nazwałeś mnie puszczalską! Gdybyś znał prawdę! Gdybyś ją
znał!- krzyczałam i waliłam go po klatce piersiowej. On złapał
mnie za nadgarstki. Przytrzymał i spojrzał w oczy.
-Lena
znam całą prawdę.- powiedział spokojnie ,a ja byłam w szoku.
-Słucham?!-
krzyknęłam oszołomiona
-Wiem
,że ten sukinsyn zaczął cię dusić ,że chciał cię zgwałcić.
Wiem o wszystkim. Chcę cię przeprosić i to bardzo. Wiem też ,że
mnie kochasz.- skąd on mógł to wiedzieć? Tylko mój brat to wie.
O nie! Nie! Nie! Nie! Zabiję go kiedyś.
-Tom
ci to powiedział?
-Tak.
Wiem ,że mnie kochasz ,a ja ciebie. Daj mi drugą szansę- to prawda
nadal go kocham ,ale nie wierzę w ani jedno jego słowo.
-Puste
słowa James. To są nic nie znaczące słowa. Jakbyś mnie kochał
wysłuchałbyś mnie i założę się ,że przyszedłeś tylko bo Tom
powiedział ci całą prawdę aż za dużo. Wybaczę ci bo nadal cię
kocham ,ale nie chcę cię już widzieć na oczy. Nie wierzę w ani
jedno twoje słowo rozumiesz to? Przyszedłeś tu z litości i nie
wiem może się mylę ,ale przyszedłeś także z poczucia winy?
Wyrzutów sumienia? Nie kochasz mnie James. Widzę to. A teraz
żegnaj.
-Ale
Lena...
-Wynoś
się może kiedyś w dalekiej przyszłości porozmawiamy jak normalni
znajomi ,ale teraz nie chcę cię widzieć.- powiedziałam to z
trudem. Wyrzuciłam go z domu. W jego oczach zobaczyłam smutek ,żal
,ból ,ale również gniew i złość ,która była widoczna.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Hejka
tą jednorazówkę podzieliłam na dwie części.
Szczerze?
Wydaję mi się trochę nudna ,ale w drugiej części akcja się
rozwinie
Podpowiem
wam ,że Lena będzie musiała dokonać trudnego wyboru pomiędzy
dwoma mężczyznami.
Liczę
na szczere komentarze ;)
poniedziałek, 28 lipca 2014
Chcę zobaczyć tą monetę...
Kendall
Schmidt. Człowiek z niebezpiecznym wyrazem twarzy z żyłką do
hazardu. Hazard to dzięki tej niebezpiecznej grze w ,której wygrasz
,albo przegrasz niezłą sumę. To właśnie ta gra połączyła
rodziców Kendalla. Jego mama Serena MacGregor była krupierką na
luksusowym jachcie. Kiedy odbywała swój ostatni rejs na pokład
wszedł Justin Schmidt. Spotkali się w kasynie. Serena wiedziała
,że jest profesjonalistą. Typowym hazardzistą ,który nigdy nie
przegrywa.
Kendall
czekał na piosenkarkę ,którą polecił mu jego przyjaciel James
Maslow. Schmidt miał swój luksusowy jacht ,który pływał pomiędzy
Saint Louis i Nowym Orleanem. Rejs w obie strony trwał 2 tygodnie.
Poszedł w ślady rodziców ,którzy mają udziały w hotelach w Las
Vegas ,Atlantic City i Reno.
Zaczął
powoli się niecierpliwić bo dziewczyna ,którą zamówił i z którą
miał podpisać kontrakt na 6 miesiące jeszcze jej nie ma. Jest już
14 ,a o 17 wypływają. Zniecierpliwiony sięgnął po telefon ,żeby
zadzwonić do jej menadżera.
-Ian.
Do cholery ,gdzie jest ta dziewczyna? Powinna być już pół godziny
temu!- zaczął zielonooki blondyn
-Nie
denerwuj się tak Schmidt. To wspaniała dziewczyna ,więc warto na
nią czekać- odparł Ian spokojnym głosem
-Jak
mam się nie denerwować jak jej jeszcze nie ma? Oby była taka dobra
jak mi pokazałeś jej nagranie. Bo jak nie to zrobię wszystko ,żeby
cie pogrążyć!- krzyknął Kendall po czym się rozłączył.
Kurwa
ile można czekać- pomyślał. Zauważył po chwili dziewczynę.
Nastolatkę można pomyśleć. Szła brzegiem wody. Miała na sobie
wytarte szorty, T-shirt ,trampki czarne,czapkę z daszkiem oraz
okulary przeciwsłoneczne. Zobaczył ,że wchodzi na statek.
„Niebiańską księżniczkę” tak słynny Kendall Schmidt nazywał
swój ukochany jacht.
-Nie
tak prędko mała- chwycił ją za ramię- Na pokład przyjmujemy
gości dopiero o 17 ,więc zapraszam cię o 17 wraz z rodzicami ,bo
niepełnoletnim nie można płynąć bez opieki- dziewczyna zdjęła
swoją czapkę z daszkiem i okulary oraz rozpuściła włosy. Oczom
blondyna ukazały się płomienne rude loki oraz kocie oczy. Bardzo
piękne błękitne oczy. Była taka piękna ,ale miała coś w sobie.
Żaden mężczyzna przy zdrowych zmysłach nie mógł przejść koło
niej obojętnie.
-Serio?
Serio Schmidt?
-Kim
jesteś?
-Cat
Farrel. Twoja gwiazda durniu. I z tego ,co pamiętam dawno skończyłam
18 lat- powiedziała po czym podała mu dowód osobisty. Wyczytał z
niego ,że ma 24 lata ,czyli 3 lata młodsza od niego.
-Spóźniłaś
się. Miałaś być dużo wcześniej.
-Spóźniłam
się z tego powodu ,że Ian wysłał mnie ,żebym zagrała u jego
znajomych. Mówiłam mu ,że się nie wyrobię z czasem ,ale się
uparł.
-Dobra.
Wchodź oprowadzę cię- powiedział i wziął jej torbę i walizkę
w której miała bagaż na 6 miesiące. Boże ,ale ona pociągająca-
pomyślał.
Weszli
do sali ,gdzie będzie występowała Cat. Jasne pomieszczenie ,a do
tego wielka scena. Potem zajrzeli do kasyna. Jaki on ma cudny tyłek-
pomyślała. Boże ,co z tego ,że twój szef ma fajny tyłek? Widzę
,że na starość mi odwala- pomyślała w duchu.
Kasyno
liczyło 6 stołów do hazardu. Pomieszczenie miało lekko brązowy
kolor ,a w drugim końcu znajdował się bar. Obeszli cały jacht. Na
końcu weszli do kajuty Cat. Choć jej pokój (kajuta) był mały
cieszyła się ,że taki miała. Zaznała biedy w dzieciństwie i
cieszyła się tak bardzo się cieszyła ,że ma tu pracę. Doskonale
pamięta jak bywała w obskurnych hotelach ,bo jej menadżer nie
chciał zapłacić za pokój z lepszymi warunkami.
-Wszystko
już ci pokazałem. Chcesz coś może?- spytał blondyn
-Tak.
Jestem głodna.
-To
chodź ze mną do kuchni. Zjesz obiad.
Wieczór (występ Cat)
Tyle
ludzi będzie ją oglądać na scenie. Dobra Cat wdech wydech wdech
wydech powtarzała sobie w myślach za kulisami.
-Liczę
Farrel ,że publiczność cię pokocha- powiedział Kendall wchodząc
za kulisy.
-Nie
martw się Schmidt. A teraz już idę.
-Powodzenia!
-Nie
dziękuję!
Ta
dziewczyna w niczym nie przypomina tej dziewczyny w zwykłej bluzce z
szortami. Teraz miała na sobie miała na sobie fioletową sukienkę
do kolan i do tego czarne szpilki. Rozpuszczone włosy i lekki
makijaż. Wygląda idealnie-pomyślał. Zaczęła śpiewać Here's 2
us. Piękny melancholijny głos. Odpoczynek dla uszu. Widać było
,że na scenie czuje się jak ryba w wodzie. Skończyła śpiewać i
zaczęła kolejną tym razem Gold potem Make it Shine. Skończyła
publiczność wstała i biła brawa przez dobre 15 minut. James miał
racje mówiąc ,że jest świetna. Jest niesamowita. Warta każdej
sumy ,której jej płacę- pomyślał Schmidt.
30 minut
później
Cat
była już w swojej kajucie ,gdy rozległo się pukanie do drzwi.
-Proszę!-krzyknęła.
W drzwiach stał Kendall. Co on chciał? Przecież jest już północ.
-Byłaś
wspaniała-powiedział na wstępie.
-Dziękuję
,ale jak jesteś to pomóż mi rozpiąć sukienkę ,bo chyba suwak mi
się zaciął- powiedziała. Po co mu to powiedziałam? Robię się
coraz głupsza-skarciła się w duchu.
Poczuła
ciepły dotyk na swoich plecach. Jakie on ma silne dłonie. Tylko ,że
te dłonie teraz zsuwają ramiączko od jej sukienki.
-Dzięki
,ale teraz już dam radę. I zostaw moje ramiączka od sukienki-
powiedziała oskarżycielskim tonem.
-Masz
śliczne plecy Farrel- powiedział z zadziornym uśmieszkiem
-A
ty buźkę Schmidt- powiedziała. Po chwili Kendall wyszedł ,a ona
zmęczona poszła spać.
Kendall
podchodził do miłości z dystansem. Nie wiedział co to jest miłość
za to bardzo cenił sobie prawdziwy gorący romans. Bez żadnych
zobowiązań było mu najlepiej. Za to Cat wierzyła w prawdziwą
miłość ,która kiedyś nadejdzie.
Tydzień
później byli już w Nowym Orleanie. Co to był za tydzień. Kendall
trochę zbliżył się do niej. Co najlepsze codziennie dostawało od
niego jakiś prezent. Z początku podobało jej się to ,ale z czasem
zaczęło ją to irytować. Co on chciał przez to osiągnąć?
Chcesz mnie przelecieć? Zadawała sobie różne pytania.
Był
ranek ,a dokładniej 9 rano. Zazwyczaj Cat spała do południa tylko
że tym razem chciała jak najszybciej wstać i iść pozwiedzać
miasto. No i oczywiście chciała uniknąć Kendalla. Zaczynał jej
działać na nerwach. Ubrała się w krótkie spodenki i bluzkę z
krótkim rękawkiem. Wykonała poranne czynności po czym wyszła z
kajuty ,a przed drzwiami zobaczyła Kendalla.
-O
widzę ,że już wstałaś. Zwykle śpisz do południa.
-Skoro
wiesz to czemu stoisz przed moimi drzwiami?
-Zamierzałem
cie obudzić ,bo idziemy zwiedzić Nowy Orlean. Widzę ,że już
jesteś ubrana. Byłaś kiedyś w tym mieście?
-Nie
,ale zamierzam dzisiaj troszkę pozwiedzać.
-W
takim razie chodźmy.
-Zaraz
,zaraz zamierzam iść ,ale sama.
-To
pójdziesz ze mną. Co powiesz ,żebyśmy zaczęli od śniadania w
Cafe du Monte?
-Doceniam
twoje starania Kendall ,ale ja naprawdę wolę iść sama-
powiedziała ,a Kendall nie zwracał na to uwagi. Po prostu wziął
ją za rękę i wyszli. Szli w ciszy. Nie odezwali się do siebie ani
słowem. Po jakiś 20 minutach doszli do restauracji. Usiedli przy
stoliku koło okna. Zamówili sobie śniadanie ,a w tym czasie
czekając na nie K3 zaczął rozmowę.
-Po
śniadaniu zabieram cię do dzielnicy francuskiej.
-Co
ty chcesz przez to osiągnąć Schmidt co? Powiedz mi co ci to da?
-O
czym ty mówisz?
-Mówię
,że od tygodnia dostaję jakieś prezenty od ciebie. To zaczyna
robić się wkurzające.
-Myślałem
,że lubisz dostawać prezenty. Przecież każdy lubi.
-Lubie
to prawda tylko ,że ty przesadzasz. Powiedz mi jedno Schmidt. Chcesz
mnie przelecieć?
-Skąd
ci to do głowy przyszło?
-Facet
nigdy nie robi czegoś bezinteresownie.
-Ja
robię. Lubie patrzeć jak sprawiam radość bliskim.
-Ja
się do bliskich nie zaliczam.
-Zaliczasz
się Cat- powiedział po czym dostali swoje zamówienia.
Po
wyjściu z restauracji Kendall zabrał ja do dzielnicy francuskiej.
Te wszystkie stare domy są piękne-pomyślała. Spędzili cały
dzień na chodzeniu po sklepach. Z początku Kendall wydawał się
jej arogancki ,ale zmieniła zdanie bo okazał się być bardzo
fajnym facetem.
5
miesięcy później
Minęło
już 5 miesięcy ,a pomiędzy Kendallem ,a Cat zaszły bardzo wielkie
zmiany. Są razem ,ale można powiedzieć ,że to wolny związek.
Choć Cat czuje do Kendalla coś więcej zresztą on zakochał się
po uszy w niej. Nie wierzył w miłość ,ale ta dziewczyna go
zmieniła i to bardzo. Pierwszy raz się zakochał na poważnie.
Mógłby w ogień za nią skoczyć. Tylko bał się to powiedzieć.
Za
to Cat myślała ,że Kendallowi chodzi tylko o seks. Nie mogła już
wytrzymać dlatego jak dopłyną do portu od razu rezygnuje z
dalszego przedłużania kontraktu.
Jest
5 nad ranem ,a ona już nie śpi tylko wspomina chwile spędzone z
nim.
Jak
zatrzymali się kolejny raz w Nowym Orleanie tym razem Kendall wziął
ją na piknik ,ale taki piknik ,że tylko truskawki w czekoladzie i
szampan. Kiedyś przysłał jej do pokoju kosz z truskawkami. Sama
już nie wie czy tak zachowuje się facet ,któremu zależy tylko na
jednym? Rozmyślała 3 godziny.
O
10 poszła do niego. Tak po prostu ,żeby zrezygnować.
-Cześć
szefie masz chwilę wolną?
-Dla
ciebie mam zawsze. Wejdź. Dobrze ,że przyszłaś bo mam tu nowy
kontrakt. Przekaże go twojemu menadżerowi ,żeby podpisał.
-Zwolniłam
go więc sama mogę podpisywać.
-Dobrze.
Uważałem ,że jest nieodpowiedni dla ciebie. Więc treść już
znasz wystarczy tylko ,że podpiszesz.
-Nie
będę niczego podpisywać. Bo rezygnuję.
-Słucham?-
Widać było ,że blondyn był w nie małym szoku.
-Właśnie
to. Przyszłam ci powiedzieć ,że rezygnuję.
-Mam
prawo do przedłużenia tej umowy. Jeśli nie podpiszesz złamiesz
ją.
-Miałam
nadzieję ,że nie będziesz robił żadnych problemów.
-Nadzieja
jest matką głupich. Pamiętaj o tym kotku- wiedział ,że kłamała
,że chce nadal tu być dlatego złapał ją za nadgarstek.
-Dlaczego
drżysz kotku?
-Ja?
Nic podobnego.
-Nie
kłam. Przecież czuję.
-Puść
mnie to boli.
-Nie
kłam. Ledwo cię dotykam ,ale ty za to robisz wszystko ,żeby
sprawić mi ból. Dlaczego?
-Daj
spokój Kendall. Pozwól mi odejść- mówiła ,a jej głos powoli
zaczynał się łamać.
-Powiedz
mi prawdę. Dlaczego chcesz odejść?
-Dobrze.
Chcesz prawdy to będziesz ją miał! Taki głupi jesteś ,że nie
widzisz pewnej rzeczy? Nasz związek to tylko seks ,a ja mam już
tego dosyć! Kocham cię ,ale ty tego nie widzisz!
-Kocham
cię! Słyszysz? Kocham cię więc wyjdziesz za mnie za mąż.
-Co
takiego?!
-Masz
wszystko czego pragnę w kobiecie. Jesteś mądra ,zabawna
,utalentowana ,śliczna. Przed tobą odkryłem swoje karty. Nie
wiedziałem co to jest miłość. Ale kiedy zjawiłaś się ty to
stałem się innym człowiekiem więc wyjdziesz za mnie.
-Oszalałeś
Schmidt! Jesteś nienormalny!
-Zrobimy
inaczej. Rzucimy monetą. Jeśli wypadnie resztka zostaniesz moją
żoną ,jeśli orzeł idź do diabła. Zgadzasz się?
-Nie!
- powiedziała Cat. Kendall rzucił monetą.
-Resztka
wygrałem! Wolisz wesele z wielką pompa czy kameralnie w gronie
najbliższych?
-Jesteś
chory! Normalni ludzie nie decydują o swoim życiu monetą!
-Moi
rodzice tak zrobili ,a my to powtórzyliśmy. A teraz Cat powiedz co
o mnie pomyślałaś ,gdy zobaczyłaś mnie pierwszy raz.
-Pomyślałam
,że jesteś mega pociągający ,co niebezpieczny.
-Ja
to samo pomyślałem o tobie.
-Teraz
ty mi powiedz czy to są twoje żarty o tym ślubie?
-Cat.
Kocham cię i nigdy nie opuszczę.
-A
ja myślałam ,że liczy się dla ciebie tylko seks.
-Chciałem
wcześniej powiedzieć ,że cię bardzo kocham ,ale nie miałem
odwagi.- powiedział ,a potem złączyli się w pocałunku.
-Ja
też cię kocham Kendall.
-Ale
chcę zobaczyć tą monetę.
-Po
moim trupie!- powiedział po czym czym się namiętnie pocałowali.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Hejka.
Mam nadzieję ,że wam się spodoba. Liczę na komentarze ;)
wtorek, 22 lipca 2014
Każdy zasługuje na drugą szansę...
Minęły
już 2 tygodnie od kąt wyrzuciłam Logana z domu. Dokładnie 2
tygodnie temu dowiedziałam się ,że mnie zdradził z jakąś zdzirą
w klubie. Tłumaczył się ,że był pijany i nie wiedział ,co
robi. Nie chciałam go słuchać. To tak strasznie boli ,a najgorszym
faktem jest to ,że jestem w ciąży. Dowiedziałam się o tym
tydzień temu. Czułam się źle i miałam mdłości. Poszłam do
ginekologa. Powiedział ,że to 3 tydzień ,ale na razie nic nie
widać. To lepiej bo nie zamierzam na razie mówić o tym Loganowi. W
ogóle się zastanawiam czy mu o tym powiedzieć.
Całymi
dniami siedzę w domu i płaczę. Płaczę bo tak strasznie to boli.
Ból psychiczny ,którego nie da się opisać. Codziennie przychodzi
do mnie moja przyjaciółka. Można rzec ,że siostra bo poznałyśmy
się na pierwszym roku studiów. Ona jest agentką nieruchomości i
wypatrzyła rok temu ten świetny dom dla mnie ,który kupiłam.
Sophie zna się na rzeczy.
Rozmyślając
usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam moją
przyjaciółkę i weszłyśmy do salonu.
-Cześć
Laura! Jak się czujesz?- spytała z troską jak zawsze to robi.
-Hej.
A jak mam się czuć? Koszmarnie się czuję. Zdradził mnie facet
,którego kochałam i nadal kocham- mówiłam bliska płaczu.
-Nie
płacz. Szkoda łez. A zrobiłam ci zakupy. Poczekaj tylko zaniosę
je do kuchni- powiedziała i poszła je odnieść. Po chwili wróciła
wręczając mi szklankę z sokiem pomarańczowym.
-Pamiętasz
jak byłyśmy na studiach trzy lata temu?
-To
już trzy lata? Boże jak to minęło. Pamiętam jakby to było
wczoraj.
-Szybko
czas leci, a teraz? Mamy już po 27 lat. Ty jesteś świetną
wizażystką ,a ja agentką nieruchomości.
-Fajnie
się dobrałyśmy. Dzięki tobie mam ten świetny dom na
przedmieściach L.A. Znasz się na rzeczy kochana.
-A
Laura ,bo muszę ci coś powiedzieć. Miałam zrobić to wcześniej
,ale nie chciałam cię bardziej denerwować.
-Już
nic mnie bardziej nie zdenerwuje ,więc mów.
-Cztery
dni temu jak szłam do ciebie to spotkałam Logana. Nie chciałam z
nim rozmawiać ,ale bardzo mnie prosił ,więc zgodziłam się.
-To
dlatego przyszłaś do mnie później. Spotkałaś się z nim i mi o
tym nie powiedziałaś od razu!- poczułam złość. Jak ona mogła?
Wie dobrze jak mnie zranił.
-Poszliśmy
na kawę. Logan mówił mi ,że nie chciał ,że to był wypadek ,że
to ta dziewczyna go zaciągnęła. On bardzo za tobą tęskni i
żałuje tego ,co zrobił. Laura daj mu szansę. Przecież będziecie
mięli dziecko.
-Po
pierwsze to ja będę miała dziecko nie on. Po drugie nie wiem czy
mu powiem. Nie chcę ,żeby mój mały skarb miał takiego ojca jak
on.
-Dobrze
się zastanów nad tym co będziesz zamierzała zrobić. Ja już
muszę uciekać bo jest już 15 ,a ja mam za godzinę spotkanie w
sprawie jakiegoś domu w centrum.
-Dobrze
dzięki ,że wpadłaś.
-Trzymaj
się kochana i przemyśl to wszystko- powiedziała i wyszła.
Postanowiłam zrobić sobie na obiad sałatkę z kurczakiem.
Uwielbiam ją jest smaczna i zdrowa.
Po
godzinie obiad był gotowy ,a ja włączyłam telewizor. Niestety
natrafiłam na film z Loganem. Logan miał już 29 lat. Po
rozwiązaniu Big Time Rush z powodów wiekowych Logan zajął się
aktorstwem. Chłopacy nadal są dobrymi przyjaciółmi. Carlos zajął
się reżyserowaniem filmów ,Kendall nadal jest w Heffron Drive ,a
James zajmuje się muzyką solo.
Wyłączyłam
film i przebrałam się w lepsze ciuchy ponieważ musiałam jechać
do pracy wziąć urlop na tydzień. Chciałam odpocząć od tego
wszystkiego i zaszyć się na przedmieściach w moim przytulnym
domku.
Wyszłam
z domu i wsiadłam do mojego BMW. Odpaliłam i ruszyłam w stronę
plaży ,bo tam kręcą jakiś film i tam jest moja szefowa. Fajna
była praca wizażystki. Malowałam sławnych ludzi.
Po
godzinie dojechałam na miejsce. Pełno było ludzi ze sprzętami
,ale zauważyłam moją szefową. Szybko do niej podeszłam ,gdy
dowiedziałam się ,że ten film reżyseruje Carlos. Bardzo lubiłam
moją szefową. Mówiłyśmy sobie po imieniu ,bo była ode mnie
starsza tylko o 2 lata. Pracowałam tam już rok i się bardzo
polubiłyśmy.
-O
cześć Laura- powiedziała uśmiechnięta.
-Cześć
Sara.
-Co
ty tu robisz dzisiaj masz wolne zapomniałaś?
-Nie
zapomniałam tylko chciałam wykorzystać tydzień urlopu.
-Dobrze
,a stało się coś? Bo nie wyglądasz na zadowoloną- zauważyła ,a
ja byłam bliska płaczu.
-Nic
się nie stało tylko chcę ten tygodniowy urlop- powiedziałam ,gdy
nagle usłyszałyśmy głośny krzyk Carlosa ''I cięcie''
-Dobrze
masz ten urlop ,ale na pewno wszystko ok?
-Tak
,tak wszystko ok.- powiedziałam z udawanym uśmiechem. Pożegnałyśmy
się i ruszyłam w stronę mojego samochodu. Jednak nie zdążyłam
daleko zajść ,bo ktoś mnie złapał za rękę. Odwróciłam się i
zobaczyłam jego. Boże zobaczyłam Logana. Co on tu robi? Przecież
Carlos reżyserował ,a z tego co wiem to nie grał ostatnio w
filmach.
-Laura
proszę cię. Porozmawiajmy. Daj mi to wytłumaczyć- czułam co raz
bardziej narastającą złość. Miałam ochotę uderzyć go w twarz
za to co mi zrobił.
-Nie
będziemy o niczym rozmawiać ,bo nie mamy o czym.
-Mamy
o czym rozmawiać. Ja naprawdę żałuję tego co zrobiłem. Możemy
pójść do kawiarni i porozmawiać? Ja naprawdę żałuję. Gdybym
mógł cofnąć czas.
-Niestety
nie możesz cofnąć czasu. Zdradziłeś mnie Logan. A teraz wybacz
,ale śpieszę się do domu- powiedziałam i jak najszybciej
pobiegłam do samochodu czując ,że łzy napływają mi do oczu. Jak
wsiadłam zobaczyłam ,że Brunet biegnie w stronę mojego samochodu.
Wcisnęłam pedał gazu i z piskiem opon ruszyłam.
3
miesiące później
Tydzień
temu wróciłam z Nowego Jorku. Pojechałam tam do rodziny. Teraz mam
wolne cały rok. Dostałam zwolnienie od lekarza i mogę wypoczywać.
Wracając do mojej rodziny. Porozmawiałam z mamą na ten temat.
Powiedziała ,że zawsze mam w niej wsparcie ,ale powiedziała
również ,że Logan ma prawo wiedzieć o tym ,że będzie ojcem.
Mama też mówiła ,że powinnam mu wybaczyć. W końcu doszłam do
wniosku ,że musi o tym wiedzieć. Jak widziałam go trzy miesiące
temu widać było w jego oczach smutek i bezradność. Postanowiłam
,że do niego zadzwonię. Odebrał po dwóch sygnałach.
-Cześć
Logan.
-Laura!
Jak się cieszę ,że dzwonisz. Stęskniłem się za twoim głosem
takim pięknym i melodyjnym.
-Musimy
porozmawiać. O czymś naprawdę ważnym.
-Czekałem
na to spotkanie dokładnie 3 miesiące i 2 tygodnie. Nie mogę się
doczekać.
-Czekaj
na mnie dzisiaj w parku niedaleko koło UCLA o 17- nie zdążył nic
powiedzieć ,bo się rozłączyłam. Miałam jeszcze godzinę.
Ubrałam się w jasno różową sukienkę. Była luźna ,ale widać
było na niej zarys już coraz bardziej powiększającego się
brzucha oraz czarne sandały na płaskim obcasie.
Godzinę
później
Doszłam
do parku na umówioną godzinę. Zauważyłam ,że Logan czeka na
mnie na ławce z wielkim bukietem czerwonych róż. Po chwili mnie
zauważył i podszedł do mnie. Był nieźle zdziwiony moim brzuchem.
-Hej-
powiedziałam
-Cześć.
Czemu mi nie powiedziałaś ,że jesteś w ciąży?!- spytał
-A
co ci miałam powiedzieć skoro dowiedziałam się o tym tydzień po
twojej zdradzie.
-Wtedy
jak rozmawialiśmy na plaży 3 miesiące temu. To czy już
wiedziałaś?
-Tak
wiedziałam- powiedziałam trzymając kwiaty ,które dał mi Logan
-Czemu
mi wtedy nie powiedziałaś? I czemu mi nie powiedziałaś ,że
wyjeżdżasz na tak długo? Wiesz jak się o ciebie martwiłem?!
Codziennie przyjeżdżałem pod twój dom ,żeby móc z tobą
porozmawiać!- teraz mówił podniesionym głosem.
-Wiesz
jak ja się czułam ,gdy dowiedziałam się ,że puściłeś się z
tą zdzirą w tym cholernym klubie? Nie wiesz ,bo nigdy żadna
dziewczyna cię nie zdradziła! Nie wiesz o tym ,że codziennie
płaczę przez ciebie! Tak bardzo chciałam ci o tym powiedzieć ,ale
się bałam. Bałam się zaufać tobie po raz kolejny i nadal się
tego boję!- krzyczałam tak głośno ,że ludzie zaczęli się
patrzeć w naszą stronę ,ale wykrzyczałam z siebie cały żal i
ból. W oczach Logana dostrzegłam ból.
-Ja...ja
naprawdę cię przepraszam. Wtedy w klubie byłem kompletnie pijany i
nie wiedziałem co robię. Ta dziewczyna zabrała mnie do jakiegoś
pokoju. Gdy się obudziłem bardzo bolała mnie głowa. Zobaczyłem
tą blondynkę koło siebie kompletnie nagą. Dotarło do mnie to co
zrobiłem. Później poszedłem do ciebie ,ale ktoś podrzucił ci
zdjęcia. Moje zdjęcia z nią. Codziennie dzwoniłem ,ale nie
chciałaś ze mną rozmawiać. Nie dziwię się tobie. Ale Laura. Ja
tak bardzo żałuję tego co zrobiłem. Proszę wybacz mi- powiedział
,a łzy wypłynęły z moich oczu.
-Logan.
Ja potrzebuję jeszcze trochę czasu. Kocham cię ,ale boję się
tobie zaufać.
-Proszę
cię. Wybacz mi. Tak się stęskniłem za twoimi pięknymi
czekoladowymi oczkami. Za twoimi cudownymi włosami brązowymi. Za
twoimi malinowymi ustami- mówił ,a ja poczułam smutek. Nie mogłam
tam dłużej być. Nie teraz.
-Nie
teraz Logan. Nie teraz. Przepraszam ,ale muszę już iść. Dziękuję
za kwiaty.
-Dopiero
co przyszłaś. Myślałem ,że się przejdziemy.
-To
źle myślałeś. Powiedziałam ci już wszystko co miałam do
powiedzenia. Dowiedziałeś się już ,że będziesz ojcem. To
wszystko. Do zobaczenia Logan- powiedziałam ,a w jego oczach udało
się zauważyć smutek ,żal ,cierpienie.
-Laura
kocham cię i pamiętaj ,że zrobię wszystko ,żebyś mi znowu
zaufała. Dam ci czas na przemyślenie wszystkich spraw. Chcę tylko
wiedzieć jak z naszym dzieckiem?
-Dobrze.
Masz zdjęcia usg- powiedziałam wręczając mu kopertę ze zdjęciem-
zatrzymaj je sobie. W domu mam jeszcze jedno. A teraz naprawdę muszę
już iść.
-Poczekaj
podwiozę cię do domu.
-Dzięki
,ale Sophie po mnie już przyjechała i czeka na parkingu. Do
zobaczenia Logan- powiedziałam i ruszyłam w stronę samochodu.
Usłyszałam kocham cię wypowiedziane z ust Logana.
Tak
bardzo za nim tęsknie. Tak chciałabym się do niego przytulić.
Brakuje mi tego ,ale co ja mogę zrobić? Boję się mu zaufać.
Rozmyślając doszłam do samochodu mojej przyjaciółki.
-Hej
kochana i jak tam?- spytała Sophie ,gdy weszłam do samochodu.
-Nijak.
Powiedziałam mu ,że będzie ojcem- powiedziałam ,gdy ruszyłyśmy.
-Jak
na to zareagował? W ogóle wróciliście do siebie?
-Nieźle
się zdziwił. Dałam mu zdjęcie usg. Cały czas mówił ,że mnie
kocha i przeprasza i żałuje tego co zrobił. Sophie tak bardzo go
kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez niego ,ale boję się mu
zaufać.
-Daj
mu drugą szansę. W końcu każdy na nią zasługuje prawda?
-Nie
wiem- powiedziałam i dojechałyśmy już do mojego domu.
5
miesięcy później
-Logan
przynieś mi te lody. Bo jak ich nie zjem to robię się
niebezpieczna dla otoczenia!- zawołałam z salonu do Logana ,który
miał mi przynieść lody. Wybaczyłam mu i jestem z tego powodu
szczęśliwa. Mieszkamy teraz razem u mnie i wyczekujemy przyjścia
naszego dziecka na świat.
-Już
skarbie. Poczekaj jeszcze chwilę.
-Jeszcze
chwilę? Logan ja już czekam 20 minut. Ile można wyciągać lody z
zamrażarki?!- krzyknęłam ,a moim oczom ukazał się Logan z dużą
porcją lodów śmietankowych polanych bitą śmietaną i karmelem.
-Logan
kocham cię za te lody!
-Za
lody? Myślałem ,że kochasz mnie za wszystko. Obrażę się na
ciebie- powiedział z udawanym grymasem na twarzy.
-Nie
obrażaj się jak małe dziecko- powiedziałam i go namiętnie
pocałowałam. Uwielbiam nasze pocałunki. Teraz niecierpliwie
czekamy na naszego małego bobaska ,który ma pojawić się za
niecały miesiąc.
Hejka i jak wam się podoba
kolejna jednorazówka? Szczerze? To trochę mi nie wyszła. Ale liczę
na komentarze z waszej strony. Kolejna pojawi się w 28 lipca ;)
wtorek, 15 lipca 2014
Miłość od pierwszego wejrzenia + Urodzi
Urodzinki Jamesa <3
Nasz
kochany James kończy dziś 24 lata. Ale to minęło pamiętam jak
jeszcze widziałam go z grzyweczką ,a teraz tak bardzo się zmienił.
Życzę
Ci James wszystkiego co najlepsze. Żebyś spotkał tą swoją
wymarzoną i wspaniałą dziewczynę ,która będzie Cię kochała za
to jakim jesteś człowiekiem ,a nie za to ,że jesteś sławny. Tego
chyba wszyscy Tobie życzą.
Jeszcze
raz wszystkiego najlepszego. Kocham Cię <3
Miłość od pierwszego wejrzenia
Amelia
jak co dzień chodziła do pracy. Była częściowo właścicielką
księgarni ,którą odziedziczyła po rodzicach ,którzy wyjechali do
Arizony zostawiając jej księgarnie. Można śmiało powiedzieć ,że
to była największa księgarnia w Bostonie. Interes bardzo dobrze
się kręcił dlatego ,że ulepszyła to miejsce.
Na
parterze znajdowała się kawiarnia. Tu klienci mogli spokojnie napić
się kawy i odpocząć czytając książki. Na pierwszym piętrze
znajdowały się książki dla dzieci ,a na drugim książki dla
młodzieży i dorosłych. Również na drugim piętrze znajdowało
się biuro Amelii. Dzisiaj miała umówione spotkanie z prawnikiem
właśnie w tej księgarni. Rodzice chcieli ,żeby stała się jedyną
prawną właścicielką ,a nie tylko częściowo. Mięli już swoje
lata i chcieli ,żeby ich córka miała jakąś inwestycję w
przyszłość, jakieś zabezpieczenie finansowe. Dlatego spotyka się
dziś z tym prawnikiem nijakim Jamesem Maslowem. Z tego co wiedziała
prowadzi kancelarię adwokacką razem z rodzicami i starszą siostrą
Laurą.
W
pewnym momencie podeszła do Amelii klientka i prosiła w pomocy z
wyborem książką. Amelia bardzo dbała o swoich klientów. Chciała
,żeby w tej księgarni była miła i przyjazna atmosfera toteż
zawsze z chęcią udzielała pomocy.
James
wszedł do księgarni i musiał przyznać ,że bardzo się zmieniła.
Zawsze przychodził tu z mamą kiedy był mały ,a teraz ma już 28
lat. Jak ten czas szybko płynie pomyślał. Poszedł na drugie
piętro i zapukał do biura ,ale po chwili sekretarka podeszła do
niego i powiedziała ,że pani Amelia Blade przyjdzie za 10 minut.
Wpuściła go do gabinetu. Wszedł i usiadł na wielkim skórzanym
fotelu. Rozejrzał się po pomieszczeniu i musiał przyznać ,że
było tam bardzo przyjemnie. Dwa wielkie skórzane fotele pomiędzy
szklanym stolikiem ,a do tego wielkie regały z książkami i
dokumentami był zachwycony ,że tak można urządzić biuro oraz
księgarnie. Usłyszał dźwięk przekręcanych drzwi. Ujrzał młodą
kobietę. Wyglądała na 25 lat. Miała długie brązowe włosy
,piwne oczy i pełne usta. Na dodatek była bardzo szczupła. Patrzył
na nią jak zahipnotyzowany ponieważ była w białej sukience do
połowy kolan ,a do tego czarne szpilki ,co jeszcze bardziej
podkreśliło jej długie zgrabne nogi.
-Dzień
dobry- przywitała się- Pan James Maslow jeśli się nie mylę tak?
-Dzień
dobry. Tak ,a pani to Amelia Blade tak?
-Tak.
Bardzo pana przepraszam za to spóźnienie ,ale wie pan jak to jest
klient najważniejszy- powiedziała i uśmiechnęła się do niego-
Może ma pan ochotę na kawę? Herbatę? Cappuccino? A może coś
zimnego?
-Jeśli
Cappuccino smakuje tak samo pysznie jak pachnie to z wielką chęcią.
-A
do tego musi pan spróbować ciasteczek własnej roboty. Mam nadzieję
,że pan nie odmówi- powiedziała z uśmiechem ,a James się
zgodził. Chwilę później przyszła sekretarka i przyniosła gorące
napoje i ciasteczka. Oboje przeszli do podpisania umowy. Amelia
jeszcze raz ją dokładnie przeczytała ,ale do tego założyła
okulary i uważnie czytała każde słowo po kolei.
James
nie mógł się skupić ponieważ ta kobieta tak pięknie wyglądała
tak kusząco ,uwodzicielsko i seksownie. Do tego wszystkiego założyła
okulary z czarną oprawą ,a kobiety w okularach bardzo Jamesa
pociągały. Uważał ,że to bardzo urocze i słodkie.
Wracając
do Jamesa to nie wyglądał na prawnika. Zbyt seksowny jest do tego
zawodu. Właśnie dlatego w czasie studiów nadano mu przydomek
„Playboya z Harvardu”. Każdy kto go nie znał uważał go za
lalusia ,który ma w dupie naukę i wszystko inne ,ale wszyscy się
zdziwili w dniu ukończenia szkoły. James jako jeden z nielicznych
zdał studia najlepiej swoją ciężką pracą.
W
tym czasie Amelia podpisała dokumenty związane z księgarnią i
zdjęła swoje okulary czym rozczarowała mężczyznę siedzącego
naprzeciwko niej.
-Ma
pani jeszcze jakieś pytania?- spytał playboy z Harvardu
-Nie
nie mam żadnych. Wszystko już wiem ,a jak panu smakują ciasteczka?
-Przepyszne
są ,a cappuccino niesamowite.
-To
się cieszę.
-A
właśnie. Mój dziadek podał mi listę książek ,które by chciał
zamówić. Czy mogłaby pani pomóc mi ich poszukać panno Blade?
-Oczywiście.
Chodźmy to poszukamy.
Wstali
i poszli do działu ze starymi książkami. Dziadek Jamesa uwielbiał
kolekcjonować stare książki ,ale miał też jedną wadę ,którą
można nazwać zaletą. Lubił bawić się w swata. Dzięki niemu
Laura wyszła za mąż. Daniel Maslow miał teraz plan na Jamesa.
-Wszystkie
już mamy oprócz jednej. Zamówię i postaram się ,żeby jutro już
była- powiedziała Amelia
-Dobrze
to jutro po nią wpadnę i dziękuję za pomoc.
-Nie
ma za co. Z chęcią pomagam.
-Ja
już muszę iść ponieważ mam ważną sprawę do załatwienia w
kancelarii. Także dziękuję jeszcze raz za pomoc i do zobaczenia.
-Do
zobaczenia- powiedziała Amelia i pożegnała się z Jamesem.
Dzień później
Amelia
obudziła się wcześnie. Wykonała poranne czynności i zjadła
śniadanie. Cały czas myślała o Jamesie. Sama nie wie czemu
przecież widziała go po raz pierwszy w życiu i musiała szczerze
przyznać ,że jest bardzo przystojnym mężczyzną. Szatyn z włosami
lekko zaczesanymi do góry. Brązowo zielone oczy takie piękne ,że
może nimi zahipnotyzować. Do tego jeansy i ta biała koszula lekko
odpięta pod szyją. Można śmiało rzec ,że wyglądał jak model
,a nie prawnik. Jak anioł ,którego w życiu nie widziała.
Poszła
do księgarni ,żeby wziąć książkę dla pana Daniela Maslowa
dziadka Jamesa. Jak już dojechała przywitała się z personelem i
weszła do swojego biura i wzięła książkę. Postanowiła ,że
zaniesie ją do kancelarii Jamesa.
30 minut później
Weszła
do budynku i się troszkę rozejrzała. Bardzo ładna ta kancelaria
adwokacka pomyślała. Podeszła do sekretarki i spytała się o Pana
Jamesa Maslowa. Nagle wybiegła z pomieszczenia brunetka wyglądała
na około 30 lat.
-Wygrałam.
Wygrałam sprawę- krzyczała ze szczęścia- Dzień dobry! Zazwyczaj
zachowujemy się tutaj spokojnie ,ale wie pani wygrałam sprawę.
-Bardzo
gratuluję- powiedziała Amelia
-Nie
przedstawiłam się. Jestem Laura Maslow. Siostra Jamesa.
-Amelia
Blade. Jeszcze raz gratuluję wygranej sprawy.
-Dziękuję.
Blade coś mi kojarzy to na nazwisko. Ach tak księgarnia największa
i najlepsza w Bostonie- powiedziała Laura z uśmiechem.
-Mam
dla pana Daniela książkę ,którą chciał mieć. Przechodziłam w
okolicy i pomyślałam ,że przyniosę ją Jamesowi bo wczoraj był w
księgarni i wybierał książki.
-James
mówił ,że był wczoraj u ciebie w sklepie- powiedziała Lura ,gdy
nagle zadzwonił telefon Amelii.
-Przepraszam
na chwilę- powiedziała po czym odebrała komórkę.
(rozmowa
telefoniczna)
-Słucham?-
powiedziała Amelia
-Cześć
tu James. Myślałem ,że może bym teraz podszedł do ciebie po tą
książkę?
-Już
ją mam i jestem u ciebie w kancelarii. Przechodziłam i pomyślałam
,że wpadnę ją podrzucę.
-To
świetnie ,a gdzie dokładnie jesteś?
-W
głównym holu.
-To
poczekaj na mnie za chwilkę do ciebie przyjdę.- powiedział i się
rozłączył.
(koniec)
-Niech
zgadnę. Mój brat. Mam rację?- spytała Laura
-Tak.
-Miło
było cię poznać ,ale ja już muszę wracać do pracy. Do
zobaczenia.
-Ciebie
również było miło poznać. Do zobaczenia- powiedziała Amelia do
Laury. Po czym czekała na Jamesa jakieś 10 minut.
-Cześć
Amelia. Przepraszam ,że tak długo czekałaś. A zapomniałem. Czy
mogę zwracać się do ciebie po imieniu?- spytał James
-Tak.
Oczywiście.
-Mam
pytanie połączone z prośbą. Czy poszłabyś ze mną na kolację
dzisiaj?
-Yyy
tak. Z chęcią.
-To
świetnie wpadnę po ciebie o 19.00.
-Chwilka
to zapiszę ci mój adres.
-Nie
musisz. Wiem gdzie mieszkasz. Znalazłem w akcie sprawy.
-Ach
tak. To dobrze. Masz tu książkę dla dziadka ,a ja już muszę
lecieć do księgarni- powiedziała i podała mu książkę.
-Do
zobaczenia wieczorem- zawołał James.
Amelia
w duchu bardzo się ucieszyła ,że taki przystojny facet ją
zaprosił na kolację. Nie mogła się doczekać wieczora ,a
dokładniej godziny 19. Z ważywszy na to ,że była 12 poszła do
swojej księgarni cały czas rozmyślając o dzisiejszym wieczorze.
5 godzin później
Jest
już 17 ,a James już się przygotowuje. Wziął już prysznic
założył super jeansy ,a do tego czarna koszula rozpięta koło
szyi szatyna. Jeszcze perfumy i gotowe. Nagle usłyszał dźwięk
swojego telefonu. Zobaczył na wyświetlacz.
Dzwonił
dziadek. Ciekawe czego on chce-pomyślał.
-Cześć
dziadku- powiedział James
-Cześć
James. Gdzie ty się znowu włóczysz?- spytał Daniel
-Nigdzie.
Jestem cały i na miejscu ,ale niedługo wychodzę. A tak nawiasem
mówiąc mam tą książkę ,którą chciałeś. Amelia mi ją
dzisiaj przyniosła.
-Ta
Amelia z tej księgarni. Tak?
-Tak-
odparł James
-To
z nią się umówiłeś?
-Tak
dziadku z nią.
-To
świetnie. Może wreszcie przy dziewczynie z mądrzejesz trochę. Ale
znam jej rodziców i ją samą i muszę ci powiedzieć synu ,że
Amelia jest niesamowicie mądra i piękna. W sam raz na żonę.
-Dziadku
proszę cię przestań. Ja tylko idę z nią na kolację. Nic więcej-
powiedział James choć w głębi miał nadzieję ,że będzie z tego
coś więcej niż tylko kolacja.
-No
dobrze ,ale mówię ci ,że jest niesamowita.
-Dobrze
,ale ja już muszę kończyć bo wychodzę.
-Baw
się dobrze- powiedział Daniel Maslow i się rozłączył.
Była
już godzina 18.45 ,a Amelia czekała już na Jamesa. Ciekawe gdzie
on mnie zabierze- pomyślała. Po 15 minutach usłyszała dzwonek do
drzwi. Poszła i otworzyła.
James
.gdy ją ujrzał po prostu nie mógł wyjść z podziwu. Amelia
wyglądała tak pięknie i seksownie. Miała na sobie czarną
sukienkę odkrywającą ramiona. A na szyi naszyjnik z perłami
białymi. A do tego czarne szpilki. James zaniemówił z wrażenia.
-Hej-
powiedziała
-Cześć.
Pięknie wyglądasz- odpowiedział
-Ty
tez niczego sobie- odparła
-A
to dla ciebie. Proszę- powiedział i wręczył jej wielki bukiet
czerwonych róż.
-Dziękuję
ci bardzo ,ale nie trzeba było.
-Właśnie
,że trzeba- odpowiedział ,a Amelia tylko zaniosła kwiaty do salonu
.
Ruszyli
do samochodu. James jak to na dżentelmena przystało wziął ja pod
ramię i otworzył jej drzwi.
Po
20 minutach dojechali na miejsce. Była to restauracja do ,której
James często przychodził z rodzicami.
Rozmawiali
o wszystkim i o niczym. Bardzo dużo się o niej dowiedział. Zresztą
tak jak ona o nim. Np ,że dziadek Jamesa wyswatał już jego siostrę
i dwie kuzynki oraz dwóch kuzynów. Amelia nie mogła w to uwierzyć.
Myślała ,że już dawno się tego nie robi. Ale nie w rodzinie
Maslow.
Po
zjedzonej kolacji odwiózł ją do domu. Odprowadził pod same drzwi.
-Dziękuję
za miły wieczór- powiedziała Amelia
-Ja
też dziękuję- powiedział James po czym podniósł podbródek
Amelii i musnął jej usta swoimi. Zaniepokoił się ponieważ ona
najpierw nie odwzajemniła tego pocałunku. Odwzajemniła dopiero po
chwili. Można rzec ,że to był pocałunek namiętny ,ale zarazem
czuły i słodki. Chwilę potem Amelia odsunęła się od niego. Nie
wie co się stało jak ona mogła?
-Ja...Ja
już pójdę do widzenia James- powiedziała i szybko od kluczyła
mieszkanie i szybkim krokiem do niego weszła.
James
stał tam zamurowany całą tą sytuacją. Po 15 minutach otrzeźwiał
i wsiadł do auta uruchamiając silnik. Pojechał prosto do domu.
Dzień
później James zadzwonił do niej i prosił ,żeby się spotkali u
niego. Zgodziła się choć sama się sobie dziwiła. Ten ich
pocałunek był taki uroczy.
Pojechała
do niego o 17 i zapukała do drzwi. James jej otworzył i powiedział
,żeby się rozgościła.
-Chcesz
może wina?
-Nie
dziękuję. Jestem samochodem.
-No
dobrze. Więc chciałem ci tylko powiedzieć ,że bardzo mi się
spodobałaś- powiedział James po czym zaczął ja całować.
Najpierw w usta potem w szyję.
-Tak-
powiedziała Amelia po chwili jednak zmieniła zdanie- Poczekaj-
powiedziała- Proszę cię poczekaj.
-Na
co?- spytał
-Wybacz
,ale ja nie mogę. Byłbyś moim pierwszym. Ja...ja nie mogę.
-Nigdy
się z nikim jeszcze nie kochałaś?-spytał zdziwiony James
-Nie
,ale ja już muszę iść. Potem się pośmiej ze mnie- powiedziała
i poszła na korytarz ubierając buty. James szybko pobiegł za nią.
-Amelia
poczekaj!
-Na
co? Na to ,żebyś mógł mnie wyśmiać?
-Nie.
Nie mów tak. Przepraszam cię gdybym wiedział. Nie dotknął bym
cię . Proszę wybacz mi. Może zacznijmy od nowa co?
Zaczęli
od nowa. I dobrze na tym wyszli minęło już wiele czasu ,a
dokładniej pół roku odkąd są razem. Gdy dziadek Jamesa się o
tym dowiedział to bardzo się ucieszył ,ze po raz kolejny mu się
udało wyswatać kolejnego wnuka.
A
co najlepsze żadne z nich nie zapomni ich pierwszej nocy, a w
szczególności Amelia bo przecież to był jej pierwszy raz. James
był taki delikatny i czuły. Czuła się jak księżniczka. W sumie
cały czas się tak czuje bo jej ukochany rozpieszcza ją na każdym
kroku. Od sześciu miesięcy są razem ,ale od miesiąca są
zaręczeni i niedługo planuję ślub. James nie wiedział co to jest
miłość ,gdy spotkał Amelię na swej drodze wszystko się
zmieniło. Nikogo nie kochał tak jak jej. Ona jest jego życiem ,a
on jej. Kochają się i planują założenie rodziny.
To
się nazywa miłość.
**************************************
Przepraszam
was za taką długą przerwę ,ale wena mi powróciła ;)
Ta
jednorazówka była pisana częściowo na podstawie książki „Trzej
Bracia”
autorstwa
Nory Roberts. Bardzo wam tą książkę polecam.
I liczę na komentarze ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)