środa, 25 czerwca 2014

Freak the Freak Out

Leżałam sobie na kanapie i oglądałam Bez śladu. Lubię ten serial jest bardzo wciągający. Moje przyjaciółki Cat i Jade poszły do nowego klubu karaoke ''Karaoki Doki'' chciały mnie zabrać ze sobą ,ale jakoś nie miałam ochoty. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam je otworzyć ,a tam zobaczyłam Cat i Jade ,które nie były za wesołe.
-Wchodźcie i mówcie co się stało- powiedziałam ,a one weszły i usiadły na fotelach- Chcecie coli?- spytałam ,a one kiwnęły głowami ,że tak. Nalałam im i zaniosłam do salonu- Trzymajcie i mówcie co się stało ,bo na szczęśliwe nie wyglądacie.
-Poszłyśmy do tego klubu karaoke i jedna idiotka przystawiała się do Becka- powiedziała Jade. Beck to chłopak Jade ,która jest bardzo zazdrosna o niego.
-No dobrze ,a co było potem?-spytałam ,a teraz Cat zaczęła opowiadać.
-Zaczęły głupio gadać o Hollywood Arts.
-A to małpy jedne ,a co wy na to?- spytałam
-Nie zdążyłyśmy zareagować bo ta druga blond lafirynda powiedziała ,że mamy się z nimi zmierzyć. One wystąpiły pierwsze takiego fałszu to ja dawno nie słyszałam- powiedziała Jade
-Później weszłyśmy my na scenę i zaśpiewałyśmy ''Give It Up''. Dostałyśmy oklaski i brawa ,ale co było najgorsze to ,że szef tego klubu wybierał kto wygrał i wybrał te dwie kretynki- skończyła Cat
-Co? Ale dlaczego?- byłam w szoku ,że moje przyjaciółki przegrały.
-Okazało się ,że szef tego klubu to ojciec jednej z nich- dopowiedziała Jade
-I co? I tak po prostu je sobie wybrał bez żadnego głosowania publiczności?
-Tak to jest głupie ,a najgłupsze jest to ,że dostałyśmy zakaz występowania ,ale my już mamy plan jak się zemścić- powiedziała Cat
-To słucham jaki?
-Pójdziesz tam jutro z nami.
-I co mam zaśpiewać?
-Tak ,ale pójdziesz tam w przebraniu brzyduli. Czyli przyniosę ci jutro perukę z kapeluszem ,okulary ,porozciągany sweter oraz sztuczny krzywy nos- powiedziała Jade.
-Ale na serio muszę?
-Tak musisz ,a teraz już idziemy spotykamy się jutro o 15 u ciebie- powiedziały razem i poszły ,a ja poszłam wziąć prysznic ,bo była już 23 ,a mi się bardzo chciało spać. Obudziłam się o 7.00 szybko się przebrałam i umyłam. Jak mi się dzisiaj do szkoły nie chce iść. Doszłam do niej po o koło pół godzinie i spotkałam moje przyjaciółki. Pogadałyśmy chwilę i usłyszałyśmy dzwonek. Lekcje minęły mi szybko i o 13 byłam już w domu. Zjadłam obiad i myślałam jaką piosenkę zaśpiewam ,ale pewnie dziewczyny mi pomogą. Nim się obejrzałam było już przed 15 nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Powiedziałam tylko głośne wejść.
-Masz przebieraj się ,a my czekamy- powiedziała moje przyjaciółka
-A gdzie Jade?- spytałam bo zauważyłam ,że jej nie ma.
-Czeka w samochodzie ,a ty się przebieraj bo się spieszymy.
Weszłam do łazienki. Najpierw ubrałam ten ohydny sweter ,a potem perukę z kapeluszem. Na koniec został tylko ten okropny krzywy noc i okulary. Spojrzałam w lustro i wyglądałam tak ohydnie jak nigdy.
Wyszłam z łazienki ,a Cat już wyszła i czekała razem z Jade w samochodzie. Zakluczyłam dom i wsiadłam do auta ,a dziewczyny ruszyły prosto do klubu.
Dojechałyśmy na miejsce i weszłyśmy do środka. Oczywiście zachowywałyśmy się jakbyśmy siebie nie znały ,ale taki przecież był plan. Usiadłam w kącie przy stole i czytałam książkę i gryzłam skuwkę od długopisu, żeby wyglądało to ,że naprawdę taka jestem ,ale na drugim końcu sali zauważyłam dwóch bardzo przystojnych chłopaków. Jeden był brunetem ,który miał ciemno brązowe oczy i był średniego wzrostu. Drugi był blondynem też przystojnym ,który ma zielone oczy i troszeczkę wyższy od swojego kolegi.

Oczami Jade
Torii właśnie usiadła w kącie i muszę przyznać ,że wczuła się w rolę. Zauważyłam te dwie idiotki. Razem z Cat do nich podeszłyśmy.
-Wicie co? Chcemy rewanżu i chcemy jeszcze raz zaśpiewać- powiedziałam
-Nie ma mowy. Przegrałyście i nie możecie.
-To w takim razie wybierzcie sobie kogoś stąd ,żeby mógł się z wami zmierzyć.
-No dobrze. Wybieramy ją- no i wskazała Torii. Dokładnie po naszej myśli.
-Ej ,ale wybierzcie sobie kogoś kto ma choć cień szansy- powiedziałam ,ale one sobie z tego nic nie robiły.
-Brzydula- zawołała ta wiedźma. Torii lekko podniosła głowę- Tak ty. Choć zmierzysz się z nami. Torii wstała i poszła na scenę. A my usiadłyśmy na miejscach.

Oczami Logana
Wybrałem się z Kendallem do klubu karaoke ,bo mnie nawiał ,żebyśmy poszli. Zgodziłem się ,żeby nie marudził już. Niestety James i Carlos nie mogli z nami iść. James pojechał bo miał się zająć siostrzenicą Emmą ponieważ jego siostra pojechała z mężem do kina. A Carlosa gdzieś Alexa wyciągnęła. Siedzieliśmy przy stoliku i zauważyłyśmy dziewczyny ,które mają chyba z tonę tapety na twarzach ,a dalej dwie dziewczyny ,które miały podobny wzrost. Jedna miała Czerwono- rude włosy ,a druga czarne. Na końcu zauważyłem dziewczynę ,która miała kapelusz i okulary. Widać ,że to było przebranie. Później te tapeciary chciały się z nią zmierzyć. Trzeba być kretynem, żeby tego nie zauważyć.
-Ej Logan patrz ta dziewczyna będzie śpiewać- powiedział K3
-Widzę. Niech pokaże na co ją stać. Na pewno da sobie radę- powiedziałem
-Jak się nazywasz- spytał DJ
-Torii Vega- odpowiedziała
-A więc Torii co chcesz zaśpiewać?
-Freak the Freak Out
-Jesteś pewna? To dynamiczna piosenka. Poradzisz sobie z nią?- spytał DJ. Czasami myślę ,że ludzie są tak tępi jak cholera. Przecież jakby sobie nie poradziła to by nie śpiewała pomyślałem
-Tak! Niech pan już puści muzykę- krzyknęła
-Już się robi Freak the Freak Out. (włącz)
 
 Are you listening?
Hear me talk, Hear me sing.
Open up the door,
Is it less, is it more?
When you tell me to beware,
Are you here? Are you there?
Is it something I should know?
Easy come, Easy go.
Nodding your head,
Don't hear a word I said
Can't communicate, when you wait
Don't relate.
I try to talk to you
But you never even knew, so,
What's it gonna be,
Tell me can you hear me? 
 
Zaczęła śpiewać ,ale po pewnym czasie. Zdjęła perukę ,okulary ,sztuczny nos i ten sweter. Widziałem wielkie zdziwienie na twarzach tych dziewczyn. To jednak ta w czarnych i czerwonych włosach to jej koleżanki bo wskoczyły na scenę. Potem Torii wskoczyła na stolik tych plastików i zaczęła śpiewać. Wróciła na scenę ,lecz po chwili wskoczyła na mój i Kendalla stolik. Nie mogłem wyjść z podziwu jaki ona piękny głos. Sama jest piękna ma długie brązowe włosy ,a oczy ma cudowne takie piękne brązowe.
Po chwili skończyła śpiewać. Rozległy się oklaski ,a ona sama się uśmiechała. Jej przyjaciółki ją przytuliły. DJ nam wytłumaczył tzn. publiczności ,że one zwyciężyły wcześniej i tego wieczoru nie musiały występować.
-Kto wygra? Torii Vega czy córka szefa?- spytał DJ
-Torii! Torii! Torii!- każdy zaczął klaskać i bić brawa. Widać ,że były wściekłe ,bo poszły i już nie wróciły.

Oczami Torii
No i zaśpiewałam. Tak bardzo chciało mi się śmiać z tego jak zobaczyłam miny tych dziewczyn. Widziałam jak ten ładny brunet się uśmiecha do mnie.
Jade i Cat poszły po jakieś picie do baru ,a ja siedziałam przy stoliku.
-Gratuluje występu. Byłaś niesamowita- powiedział ktoś. Podniosłam głowę i zobaczyłam tego przystojnego chłopaka- Nie przedstawiłem się. Jestem Logan.
-Torii- odpowiedziałam ,ale chwila ,chwila czy to nie jest ten z tego zespołu Big Time Rush? - chwilka ty jesteś Logan Henderson z Big Time Rush?
-Tak to ja. A to jestem Kendall- zza pleców bruneta ukazał się blondyn.
-Hejka ,ale dałaś czadu na scenie. Tak mi się śmiać chciało jak zobaczyłem miny tych plastików- powiedział K3
-Mi też się bardzo chciało śmiać- powiedziałam ,a po chwili przyszły moje BFF
-Cat ,Jade poznajcie Kendalla i Logana z Big Time Rush.
-Cześć wam. Ja jestem Jade ,a to Cat- usiedliśmy razem przy stole.
-Powiecie nam skąd pomysł na takie przebranie i występ?- spytali chłopacy ,a my zaczęłyśmy im wszystko opowiadać. Widać ,że podobał im się występ. Rozmawialiśmy na różne tematy. Muszę przyznać ,że są bardzo sympatyczni.
Była już 22 więc pożegnałyśmy się z nimi. Logan poprosił mnie ,żebym mu dała swój numer. Oczywiście się zgodziłam. Wsiadłyśmy do samochodu ,a jade odpaliła silnik.
-Torii byłaś świetna- powiedziała wyżej wymieniona.
Takiego występu nie widziałam fajnego- dodała Cat. Pośmiałyśmy się jeszcze i dziewczyny wysadziły mnie pod domem ,a same pojechały. Jak tylko weszłam to skierowałam się prosto do łazienki wziąć prysznic. Po skończonym myciu się od razu się położyłam spać. Obudziłam się rano i zobaczyłam ,że jest 8.00 jak dobrze ,że dziś sobota. Zeszłam i zaczęłam sobie robić śniadanie ,gdyż moi rodzice wyjechali na tydzień i mam cały dom dla siebie. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam i jakiś nieznany numer się wyświetlił.
-Halo?-spytałam
-Cześć Torii. Tu Logan. Dzwonię ,żeby się zapytać czy nie wybrałabyś się ze mną na spacer po plaży?
-Z chęcią. O której?
-O 12.30 pasuje ci?
-Tak. To może umówmy się przy klubie gdzie wczoraj co?
-Dobrze będę na ciebie czekał. Pa.
-Pa- powiedziałam i się rozłączyłam.
Tak się cieszę ,że Logan zadzwonił. Weszłam na twittera i patrzyłam co tam ludzie ciekawego piszą. Czas szybko mi zleciał była już 11.30. Ubrałam się w czarne rurki ,a do tego biały T-shirt. No i nie zapomnijmy o butach czyli ubrałam sandały czarne. Wyszłam i doszłam na miejsce. Byłam punktualnie ,a Logan tam już czekał z bukietem czerwonych róż.
-Hej pięknie wyglądasz powiedział- poczułam ,że się rumienię.
-Dziękuję- powiedziałam
-Proszę to dla ciebie- powiedział i wręczył mi kwiaty
-Dziękuję ,a z jakiej to okazji?
-Za to ,że jesteś ,za to ,że się zgodziłaś ze mną umówić.
-Dziękuję bardzo- powiedziałam i poszliśmy na plażę. Dziwne ,ale na plaży było mało ludzi ,a zazwyczaj jest bardzo dużo. Rozmawiałam z Loganem o wszystkim i o niczym. O rzeczach ważnych i mniej ważnych. Bardzo mi się spodobał. Ma wspaniały charakter. Znam go od wczoraj ,a już się w nim zakochałam.
-Torii wiem ,że znamy się krótko ,ale zakochałem się w tobie.
-Ja w tobie też Logan.
-Naprawdę?
-Tak- powiedziałam i zatraciliśmy się w namiętnym pocałunku.

**************************************
 
W tej jednorazówce były fragmenty z Victorii znaczy zwycięstwo. Dokładniej z odcinka Freak the Freak Out. Wiem trochę nudna wyszła ,ale nie miałam na nią pomysłu i tak sobie pomyślałam ,że zrobię troszkę na podstawie tego odcinka. Więc was za nią przepraszam. Kolejna jednorazówka pojawi się 16 lipca w urodziny Jamesa. Przepraszam ,że tak późno ,ale nie mam na razie pomysłu ,więc przez ten czas postaram się napisać jakąś naprawdę fajną i ciekawą. Proszę was jeszcze o jedno zostawcie po sobie komentarz. Wtedy będę szczęśliwa.


sobota, 21 czerwca 2014

Chcę tylko ciebie...

Dzisiaj jest mój najszczęśliwszy dzień. Dlaczego? Wyszłam przed chwilą od ginekologa i jestem w ciąży! Nie mogę w to uwierzyć. Od dwóch lat staramy się z Jamesem o dziecko i to ja miałam problemy z zajściem. Właśnie stałam i czekałam na zielone światło ,ale to troszkę potrwa. James niestety nie mógł jechać ze mną bo nagrywał coś w studiu z chłopakami. On nie wie ,że będziemy mieć dziecko. Postanowiłam do niego zadzwonić i w tej chwili zapaliło się zielone światło. Po dwóch sygnałach odebrał.
-Cześć kochanie - powiedziałam szczęśliwa przechodząc przez jezdnię.
-Hej kotku ,co ty taka szczęśliwa? - spytał
-Nie uwierzysz! Jestem w ciąży!- mówiłam cała szczęśliwa ,ale nagle poczułam. koszmarny ból z tyłu i już nic nie pamiętałam.
 
Oczami Jamesa
Nagrywałem właśnie nowy kawałek z chłopakami i usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Zobaczyłem ,że dzwoni moja żona.
-Cześć kochanie- powiedziała szczęśliwa
-Hej kotku ,co ty taka szczęśliwa? 
-Nie uwierzysz! Jestem w ciąży!- powiedziała uradowana. Nie mogę w to uwierzyć będę ojcem ,ale nagle usłyszałem ostre hamowanie ,pisk opon i zderzenie.
-Victoria ,Victoria jesteś tam?- mówiłem ,ale ona się nie odzywała. Połączenie zostało przerwane. Jej coś się stało.
-Stary co ci jest? - spytał Logan
-Vicky jest w ciąży ,ale jak z nią rozmawiałem usłyszałem pisk i zderzenie samochodu. Nie usłyszałem jej ,bo przerwało połączenie. Muszę tam jeschać.
-Nie możesz jechać w takim stanie. Zawiozę cię.
-Dzięki stary.
-Tylko gdzie ona jest?
-Jak przerwało połączenie była na światłach. Wiesz gdzie jest ten gabinet ginekologa.
-A ten. To chodź jedziemy już.

1 hour later (nadal oczami Jamesa)
Dojechaliśmy na miejsce to ,co tam ujrzałem po prostu się przeraziłem. Wszędzie pełno radiowozów było. Szybko podszedłem do jednego z policjantów.
-Przepraszam ,gdzie jest Victoria?
-Kim pan jest?
-Jestem jej mężem. James Maslow.
-Pańska żona przechodziła na pasach. Z naprzeciwka jechała ciężarówka. Kierowca był pijany i jechał z bardzo dużą prędkością. Potrącił ją. Pani Victoria Maslow została przewieziona do szpitala św. Moniki.
-Dziękuje bardzo.
Jak się wtedy czułem? Okropnie. Moja kochana Victoria jest w szpitalu przez sukinsyna ,który był pijany. Logan zaparkował i obaj szybko ruszyliśmy do rejestracji.
-Dzień dobry. Gdzie znajduje się moja żona? Victoria Maslow.
-Pańska żona przebywa na sali intensywnej terapii. Proszę iść prosto ,a na końcu skręcić w prawo.
Jak powiedziała tak zrobiłem. Znalazłem tą salę po czym zapukałem do gabinetu lekarskiego.
-Dzień dobry. Nazywam się James Maslow jestem mężem Victorii Maslow. Potrąciła ją ciężarówka. Może mi pan powiedzieć w jakim jest stanie?
-Pani Victoria jest w stanie krytycznym. Za pół godziny będzie operowana. Najpierw musimy podać jej wszystkie leki w kroplówkach ,a potem operujemy.
-Panie doktorze ,a co z dzieckiem? Ona jest w ciąży. - mówiłem przerażony.
-Na sali operacyjnej wszystko się okaże. Proszę być dobrej myśli.
-Dziękuję ,a mogę do niej wejść?
-Przykro mi ,ale niestety nie może pan do niej wejść. Może pan przez szybę popatrzeć. Przepraszam ,ale muszę już iść.
Poszedłem i zobaczyłem ją przez szybę. Na łuku brwiowym miała plaster i to dość duży. Całą twarz miała zadrapaną i posiniaczoną. Zrobię wszystko ,żeby ten debil ,który ją potrącił poszedł siedzieć i to na bardzo ,bardzo długo. Logan pojechał do studia ,bo musiał powiedzieć ,że mnie prze najbliższy czas nie będzie.
Oczami Logana
Zostawiłem Jamesa w szpitalu. Jak usłyszałem ,że Vicky jest w stanie krytycznym to przestraszyłem się. Dwa lata starali się o dziecko. Gdy w końcu im się udało to musiało się stać takie nieszczęście. Oby nic im nie było ,bo James by tego nie zniósł. Bardzo ją kocha. Są małżeństwem już 2 lata. Ożenili się w dość młodym wieku ,bo Victoria miała 20 lat ,a James 22. Victoria jest dla niego wszystkim. Nie wyobraża sobie życia bez niej. Pamiętam jak był ich ślub. To było piękne jak przysięgali sobie miłość ,wierność i uczciwość małżeńską.
Dojechałem do studia. Wszedłem do środka ,a chłopaki do mnie podbiegli.
-Logan i co z Vicky? - spytał Carlos
-Jest w stanie krytycznym.
-Ale co jej się stało? - spytał Kendall
Zacząłem im wszystko opowiadać od początku.
-Biedna Victoria. A jak James się trzyma?- spytał Los
-Kiepsko. Siedzi tam załamany w wpatruje się w nią przez szybę ,bo nie może do niej wejść. Już powinna być operowana.
-Chodzicie jedziemy do niego. Nie może być sam. - powiedział K3
Powiedziałem naszemu szefowi o całym zajściu. On też się przeraził. Powiedział ,że jak będziemy coś więcej wiedzieć to mamy do niego zadzwonić.
Wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy prosto do szpitala.

Oczami Jamesa
Zabrali ją na blok operacyjny. Lekarz powiedział ,że jej stan jest tak ciężki ,że nie wie czy przeżyje tę operację. Usiadłem na krześle i zacząłem płakać. Płakać jak małe dziecko. Kocham ją nad życie. Jak ona umrze nie wiem co zrobię. Nawet tak myśleć nie mogę. Ona musi żyć. Musi po prostu musi żyć. Zobaczyłem ,że chłopacy idą do mnie.
-I co z Victorią? - spytał Los
-Nie wiadomo czy przeżyje tą operację. Jej stan jest bardzo ciężki.
-Ona jest silna. Na pewno da sobie radę. - powiedział Kendall
-Zrobię wszystko ,żeby ten sukinsyn poszedł siedzieć. On zginie w pierdlu. Ja tego dopilnuję- powiedziałem.
-Pomożemy ci. Odpowie za to co zrobił- powiedział Logan
Wszyscy siedzieliśmy i czekaliśmy na korytarzu. Ile to może trwać? Już mija druga godzina odkąd ona tam jest. Mogłem wziąć wolne i z nią pojechać do tego lekarza. Teraz by tu nie leżała i by nie walczyła o życie. W końcu wyszedł jakiś lekarz.
-Panie doktorze i co z nią?- spytałem
-Przepraszam ,ale nie mogę teraz rozmawiać.
Powiedział i pobiegł gdzieś. Po chwili wrócił z dużą ilością krwi w torebkach. Mam złe przeczucia. Boję się jak jeszcze nigdy. Wspominam w myślach te wszystkie chwile spędzone razem. Nasz piękny ślub i wesele. Pamiętam wszystko bardzo dobrze ,bo tego nie da się zapomnieć.
 
Wspomnienia Jamesa (dzień ślubu) 26 czerwca 2012 rok
Ten dzień jest wyjątkowy. Dzisiaj biorę ślub z najpiękniejszą ,najmądrzejszą i najwspanialszą kobietą na świecie. Z moją drugą połówką z ,którą będę już na zawsze do końca moich dni. Z Victorią poznałem się na ślubie mojej siostry Ali. Ona jest jej przyjaciółką i to bardzo dobrą. Dowiedziałem się ,że jak miała 15 lat wyjechała z rodziną do Włoch. Mieszkała tam 4 lata. A jak przyjechała to odnowiła kontakty z moją siostrzyczką i tak zaczęła się nasza znajomość. Vicky była u Ali ,żebym jej nie widział przed ślubem.
Była już godzina 16.00 stałem na ołtarzu i czekałem na moją przyszłą żonę. Gdy ja zobaczyłem to oniemiałem. Była przepiękna. Miała na sobie długą białą suknie ,która lekko ciągnęła się po ziemi. Szła w stronę ołtarza. Doszła ,a ja nie mogłem się na nią napatrzeć. Uśmiechnąłem się do niej ,a ona odwzajemniła słodkim uśmiechem. Ksiądz powiedział ,że możemy mówić już przysięgę małżeńską.
-Ja James biorę sobie Ciebie Victorio za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci- powiedziałem ,a w jej oczach czaiły się łzy. Potem moja kochana zaczęła mówić.
-Ja Victoria biorę sobie Ciebie Jamesie za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Nastąpiła chwila wręczenia i nałożenia wzajemnie obrączek.
-Victorio przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
-Jamesie przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
-Ogłaszam was mężem i żoną. Możecie się państwo pocałować- powiedział ksiądz ,a ja moją żonę namiętnie pocałowałem. Usłyszeliśmy oklaski i dzwonienie dzwonów kościelnych. Wyszliśmy i goście zaczęli w nas rzucać ryżem na szczęście. Po pół godzinie dojechaliśmy do naszej wynajętej sali ,a za nami wszyscy goście. Usiedliśmy i wypiliśmy szampana. Następnie poprosiłem moją śliczną żonę do tańca.
-Kocham cię Vicky. - powiedziałem ,a ona tańczyła wtulona we mnie. Tańczyliśmy do wolnej piosenki. Zauważyłem ,że byliśmy sami na parkiecie.
-Ja ciebie też James. Tak bardzo cię kocham. To mój najpiękniejszy dzień w życiu.
-Mój też kochanie. Mój też...
Przetańczyliśmy jeszcze 3 piosenki i przyszedł czas na tort weselny. Ten tort mięli załatwić Kendall ,Logan i Carlos. Musze przyznać ,że się spisali ci moi bracia. Wesele trwało do świtu. Goście zaczęli się już zbierać i iść do hotelu. Ja zabrałem moja żonę do naszego domu. Jak jechaliśmy to ona zasnęła. Tak słodko spała ,że żal było mi ją budzić. Dojechaliśmy to wziąłem ją na ręce i zaniosłem do naszej sypialni. Zdjąłem jej sukienkę i założyłem koszulkę ,żeby było jej wygodnie spać. Dziwne ,ale się nie obudziła. Musiała być bardzo zmęczona. Sam poszedłem się przebrać, położyłem się koło mojej królewny i zasnąłem.

Oczami Jamesa (w szpitalu)
Płakać mi się chciało na samo wspomnienie o tym dniu. Minęła 5 godzina operacji. Nikt nie wyszedł. Logan i Carlos pojechali do mnie do domu ,żeby wziąć jakieś rzeczy dla Victorii ,a Kendall poszedł do baru po kawę. Jestem im wdzięczny za to ,że tu ze mną są i za to ,że mnie wspierają. Kocham ich jak braci. W sumie to nimi są. W końcu lekarz wyszedł.
-Co z moja żoną?
-Pańską żonę udało się uratować lecz jest w śpiączce i nie wiadomo kiedy się wybudzi to może trwać bardzo długo. Niestety dziecka nie udało się uratować. Robiliśmy wszystko co mogliśmy. Przykro mi. Pani Maslow znajduje się teraz na oiomie. Może pan do niej wejść ,ale dopiero za 3 godziny- powiedział ,a ja załamany oparłem się o ścianę i zjechałem na ziemię. Po chwili K3 przyszedł.
-Co z Victorią?
-Skończyli ja operować. Przeżyła ,ale jest w śpiączce i nie wiadomo kiedy się wybudzi. Dziecka nie udało się uratować- mówiłem płacząc
-Przykro mi stary.
-Rozumiesz to? Ten facet zabił mi dziecko. Moja żona leży w śpiączce przez niego. Zabiję go.
-Nie martw się. My się tym zajmiemy, ty bądź przy niej- powiedział

a month later
Minął już miesiąc ,a Victoria nadal jest w śpiączce. Codziennie do niej przyjeżdżam. Także codziennie odwiedzają mnie moi rodzice i rodzeństwo oraz rodzice mojej żony. Chłopaki też przychodzą codziennie. Ten dom jest taki pusty bez niej. Jak co dzień pojechałem do szpitala. Lekarz mnie zaczepił.
-Mam dla pana wiadomość. Pańska żona się już wybudziła- powiedział i poszedł dalej. Moja ukochana się obudziła. Na nowo wstąpiła we mnie nadzieja. Wszedłem do jej sali i się uśmiechnąłem. Natomiast Vicky była smutna i przygnębiona.
-Skarbie tak się bałem o ciebie- powiedziałem i ją przytuliłem
-Przepraszam cię James. Zabiłam nasze dziecko.
-Co ty mówisz to nie twoja wina tylko tego kretyna ,który jechał pijany. Dopilnuję ,żeby poszedł siedzieć.
-Ja już nie będę mogła mieć dzieci. Znajdź sobie jakąś kobietę ,która będzie mogła dać ci dzieci. Przepraszam ,że ja tego nie mogę.
-Przestań tak mówić. Nie chcę nikogo innego. Chcę tylko ciebie. Co z tego ,że nie możesz mieć dzieci. Ja chcę tylko ciebie. Kocham cię- powiedziałem i ją pocałowałem.
-Ja też cię kocham James- powiedziała ,ale nagle wszystko zaczęło pikać. Lekarz szybko przyszedł.
-Proszę stąd wyjść- powiedział- Proszę natychmiast wyjść. Siostro intubujemy i robimy reanimację. Jej serce stanęło. Proszę niech pan wyjdzie ,bo pan przeszkadza- wyszedłem. Matko święta przecież było już dobrze tak? Wybudziła się ,a teraz jej serce stanęło. Nie oddycha. Reanimują ją już 20 minut i co? I gówno to daje. Wyszedł lekarz.
-Przykro mi ,ale jej serce stanęło. Nie daliśmy rady jej uratować.
-Co?! Przecież było już dobrze. Wybudziła się. Dlaczego? Niech pan mi powie dlaczego to ją spotkało?!- mówiłem prawie krzycząc.
-Nie wiemy dlaczego jej serce stanęło. Zaczęła się dusić. Robiliśmy wszystko co się dało ,ale to na nic. Przykro mi bardzo.
Oczami narratora
James tylko spojrzał w szybę i powiedział ciche przepraszam do swojej ukochanej. Pojechał do domu. Wpadł w furię jak jeszcze nigdy. Zaczął wszystko rozrzucać. Tłuc szkło. Stracił najpierw dziecko ,a potem najbliższą osobę w życiu. Swoja żonę ,którą kochał nad życie i nadal kocha. Wziął z kuchni nóż i podciął nim sobie żyły. Chciał być ze swoją ukochaną i dzieckiem ,które nie zdążyło się urodzić. Leżał tam już 2 godziny. Był cały we krwi. W tej chwili chłopacy go odwiedzili ,ale było zamknięte. Wydało im się to dziwne ,ale mięli zapasowy klucz do jego domu. Weszli i się przerazili. Zobaczyli Jamesa w kałuży krwi. Podbiegli do niego. Carlos sprawdził czy ma puls lecz James już nie żył. Teraz jest wreszcie ze swoja ukochaną i dzieckiem na innym świecie.
********************************************

Hejka wszystkim ;)
Mam nadzieje ,że się spodobało. Liczę na komentarze z waszej strony.
PS. Następna jednorazówka pojawi się w środę 25 czerwca
Jeszcze raz proszę was o komentarze :)

sobota, 14 czerwca 2014

Coś niesamowitego...

Od dwóch dni mój chłopak jakoś dziwnie się zachowuje. Taki jakiś poddenerwowany jest. Rano chciałam z nim porozmawiać ,ale jak się obudziłam o 10.00 to Carlosa już nie było. Zeszłam do kuchni i zobaczyłam różową karteczkę ,a obok leżała czerwona róża.
    Kochanie przyjdź dziś na 19.00 w nasze ulubione miejsce na plaży w L.A. Będę na ciebie czekał. Przepraszam ,że tak szybko wyszedłem ,ale mam parę spraw do załatwienia na mieście. Ubierz się w coś ładnego ,ale ładnemu we wszystkim ładnie
PS. Śniadanie masz w lodówce. Kocham cię :*”
Ciekawa jestem co on dla mnie szykuje? Zajrzałam do lodówki ,a tam był mój ulubiony koktajl mleczny truskawkowy i kanapki z pomidorem. Wzięłam je i zaczęłam jeść. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam je otworzyć ,a moim oczom ukazał się James. Miał na sobie fajną białą koszulę, jeansy i do tego świetne vansy. 
- Cześć James. Co ty tu robisz?
- Hej Alexa. Carlos mnie po coś przysłał. Mogę wejść?
- Jasne wchodź ,a Los sam nie mógł sam po to przyjść?- spytałam ,gdy wszedł do środka. 
- Najwyraźniej nie mógł ,ale będziesz szczęśliwa- powiedział i poszedł do pokoju z instrumentami. Wziął plecak i kierował się do wyjścia. 
- Szczęśliwa? James ty coś wiesz. Mów natychmiast!
- Ja? Ja nic nie wiem- udał głupka- Wybacz ,ale muszę już lecieć. Pa- jak powiedział tak zrobił.
Oni wszyscy się dziwnie zachowują. Może to wczesny naprawdę wczesny kryzys średniego wieku? A może tak jak w przypadku kobiet wczesna menopauza? No ,ale nic. Tylko co ja mam robić przez ten czas? Już wiem obejrzę jakiś film. Poszłam do salonu i włączyłam telewizor oraz dvd. Wybrałam "Listy do Julii". Film opowiada o Sophie ,która wraz ze swoim narzeczonym Victorem wyrusza z tłocznego Nowego Jorku w wakacyjną podróż do słonecznej Italii. Zatrzymują się w Weronie-mieście legendarnych kochanków Romea i Julii. Skoncentrowany na swoich biznesowych planach Victor mało interesuje się romantyczną historią miasta i zaniedbuje narzeczoną. Sophie dla zabicia czasu postanawia przyłączyć się do wolontariuszek ,odpowiadających na listy przysyłane na adres Julii Kapuletti. Znajduje list z 1957 roku i postanawia na niego odpowiedzieć, odnaleźć autorkę listu i pomóc jej w odszukaniu utraconej miłości. We wspólnej podróży po urokliwych okolicach Werony Sophie towarzyszy przystojny wnuk autorki listu-Charlie. 
Jak skończyłam oglądać była godzina 16. Poszłam wziąść prysznic. Po skończeniu zrobiłam sobie lekki makijaż i ubrałam lekko różową sukienkę do kolan z wycięciem na plecach ,a do tego czarne szpilki. Była godzina 18. Gotowa wyszłam. Szłam sobie myśląc ,co on dla mnie dla mnie szykuje. Doszłam na plażę i skierowałam się prosto do naszego ulubionego miejsca ,czyli zacisza o ,którym większość ludzi nie miała pojęcia. Ludziom się nie chce iść dalej. Byłam już na miejscu ,ale to co tam zobaczyłam po prostu nie mogłam w to uwierzyć. Carlos w smokingu i te jego piękne brązowe oczy. 
Na środku stał stół przy zdobiony różnymi kwiatami ,a na piasku znajdowało się pełno czerwonych róż i małych świec. 
- Cześć kochanie-powiedział mój ukochany
- Carlos ty to sam wszystko przygotowałeś? 
- Chłopacy mi pomogli. Podoba ci się?-spytał ,a ja nic nie powiedziałam tylko namiętnie go pocałowałam-Mogę to uznać ,że ci się podoba.Usiądźmy i zjedzmy kolację-powiedział Los 
- Tak możemy ,tylko nic nie ma na stole do jedzenia. 
- Kelner!-zawołał Carlito po czym zobaczyłam Logana i Kendalla w strojach kelnerów ,którzy nieśli nam nasze dania. Chciało mi się śmiać ,bo to bardzo śmiesznie wyglądało. Przynieśli i zaczęliśmy jeść pyszne spagetti. Po chwili wyskoczył James i nalał nam czerwonego wina do kieliszków. Nagle usłyszałam Worldwide ,a Carlos wstał i podszedł do mnie. Uklęknął wyciągając z kieszeni małe czerwone pudełeczko. Chwycił moją dłoń. 
- Alexa znamy się już 2 lata ,a ja nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Jesteś moim życiem ,moim sercem. Kocham cię nad życie. Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i wyjdziesz za mnie? 
- Tak!-krzyknęłam ,a Los założył mi piękny pierścionek na palec. Zatraciliśmy się w pocałunku pełnym pasji i pożądania. Oderwaliśmy się od siebie ,a po moich policzkach spływały łzy. Łzy szczęścia ,bo są chwile i momenty w życiu ,których nie da się opisać słowami. 

*****************************************************
 
Na początku chcę was przeprosić za tą jednorazówkę ,bo mi nie wyszła. Jest troszkę krótka i nudna. Mam nadzieję ,że poprawiłam błędy interpunkcyjne. Jak są jeszcze jakieś to was przepraszam. Liczę na szczere komentarze. Następna Jednorazówka pojawi się za tydzień w sobotę 21 czerwca. Za wszystkie błędy was przepraszam. A i jeszcze odnośnie czcionki. Wolicie taką jaka jest w tym opowiadaniu czy może raczej tą co w poprzednich? Piszcie w komentarzach jaka waszym zdaniem była lepsza. 
PS. Jeśli chodzi o film "Listy do Julii" to bardzo wam polecam ten film.




sobota, 7 czerwca 2014

Ogłoszenie

Kolejna jednorazówka pojawi się za tydzień w sobotę około godziny 19.00.
Ten tydzień mam zawalony poprawami testów i muszę się uczyć. Tak więc tak jak mówiłam jednorazówka będzie 14 czerwca. To do soboty ;)

wtorek, 3 czerwca 2014

Ostatni raz...

Na początku chcę was poinformować ,że to jest jedyna jednorazówka ,w której nie będzie Big Time Rush. Bardzo was za to przepraszam ,ale napisałam ją pół roku temu i bardzo chciałam ja opublikować. Ona jest napisana częściowo na faktach. Zapraszam do czytania.
****************************************************************************
Obudziłam się rano i pomyślałam sobie '”to właśnie dziś 1 września. Ten ostatni rok edukacji w liceum''. Spojrzałam na zegarek .CO? Już 10? za godzinę mam rozpoczęcie roku szkolnego. Szybko wstałam i poszłam wziąć szyki prysznic. Spojrzałam była 10.15 ,ubrałam się szybko w czarne rurki i do tego białą bokserkę ,a na to kremową koronkową bluzkę. Wszystko ładnie wyglądało i nadszedł czas na lekki makijaż ,żeby tylko ukryć niedoskonałości cery ,bo szczerze mówiąc, nie lubiłam się malować na plastikową dziunię jak to zazwyczaj u mnie w szkole bywało.  
Byłam już gotowa do szkoły, miałam zaledwie 20 minut drogi na pieszo. Założyłam beżowe obcasy i już miałam wychodzić ,gdy mama powiedziała ,że mnie podwiezie ,bo sama jechała do pracy. Moja mama była nauczycielka j. angielskiego mojego ulubionego przedmiotu ,ale na szczęście pracowała w szkole podstawowej ,a nie w średniej. I tak poszłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy pod szkołę.
- Słuchaj, o której wracasz? - zapytała mnie mama
- Nie wiem .ale idę z Patrycją do kawiarni i wrócę później.-powiedziałam
-No dobra, masz tu pieniądze i zjedz coś na mieście ,bo wyjeżdżam z tatą do Torunia na zakupy i bierzemy Tomka ze sobą.- powiedziała mama. Zaczynając od tego Patrycja jest moją jedyną przyjaciółką od serca ,która nigdy nie zdradzi mojego sekretu mogę jej powiedzieć wszystko, a Tomek to mój brat ma 10 lat i chodzi do szkoły tam gdzie uczy mama ,ale go akurat nie uczy może to i lepiej.
  -A o której wrócicie? - spytała
 -O 17 ,jedziemy jeszcze do cioci. - powiedziała. Tak tak do mojej ukochanej cioci Asi ,której mogłam powiedzieć wszystko. Ona była naprawdę świetna czasami traktowałam ją jak własną matkę, zawsze spędzałam u niej ferie zimowe i wakacje, rozumiałam się z nią bardzo dobrze. Ciocia jest pisarką wydala parę powieści historycznych ,ma męża ,który pracuje w tej samęj firmie ,co mój tata. Oboje jeżdżą tirami do Rosji, nie ma ich w domu nawet 2 tygodnie ,ale cóż trzeba jakoś zarobić na rodzinę. Wujek z ciocią mają córkę Klaudię ,ale ona ma już 26 lat i mieszka ze swoim chłopakiem w Warszawie, niedługo planują ślub i Klaudia poprosiła mnie na świadka. 
 -Okej to wysadź mnie tutaj to już sobie dojdę- powiedziałam do swojej mamy, gdy ona przyhamowała i dała mi buzi na pożegnanie. Może to dziwne dla nie których ,ale jestem bardzo zżyta ze swoją mamą.
 I zobaczyłam te tłumy ludzi stojących przed szkołą i gadających, pewnie o niczym ważnym ,ale szczerze mówiąc nienawidzę swojej szkoły i ten napis na głównych drzwiach WITAMY W NASZEJ SZKOLE doprowadzał mnie do furii. W sumie niczym nie wyróżniałam się od innych ,zawsze myślałam ,że inni będą się ze mnie śmiać, byłam bardzo nieśmiała. Po chwili zauważyłam Patrycję i resztę mojej klasy ,tak w ogóle nie była aż taka zła miała, swoje wady i zalety. 
- No cześć wszystkim- przywitałam się
-O cześć , Ola.- powiedzieli wszyscy równocześnie  
-Patrz ,kto tu jest – powiedziała Maja ,ja popatrzyłam i zauważyłam Radka stojącego obok schodów. Ciekawa jestem czemu nie przyjdzie się przywitać ze wszystkimi. Chyba czeka na kogoś ,ale wcale mnie to nie obchodziło ,ponoć wpadłam mu w oko ,ale co mnie to obchodzi. To tylko dobry kumpel z klasy, nie powiem był mega przystojny i do tego umięśniony ,był poważny jak na swój wiek nie to ,że jakiś ,który nie kontaktuję i się nie śmieje ,był sympatyczny ,miły i zabawny ,ale jednak troszeczkę poważny. To mi się w sumie podobało ,bo lubię poważnych chłopaków ,a nie co mają pusto w głowie 
 -No i co z tego ,chyba normalne ,że tu jest jak chodzi tu do szkoły i to do naszej klasy prawda? - spytałam mojej koleżanki ,a ona tylko przytaknęła głową i wszyscy ruszyliśmy na aule ,która była ogromna jak na taką szkołę nie za wielką.
 WITAMY WAS DRODZY UCZNIOWIE!

No i usłyszeliśmy głos dyrektora ,który właśnie wypowiadał się przez mikrofon ,a ja jak głupia usiadłam obok głośników myślałam ,że mi bębenki w uszach pękną.

CIESZYMY SIĘ ,ŻE WIDZIMY WAS CAłYCH I ZDROWYCH PO WAKACJACH.
 Nie no ja zwariuję. Wstałam i poszłam się przesiąść koło drzwi jedno miejsce było wolne i to koło Radka nie chciałam koło niego siedzieć ,nie to ,że go nie lubię czy coś. Lubię go ,ale po tym co powiedział mi przed wakacjami to ,że mu się podobam. Tak ,tak powiedział ,że mu się podobam ,ale ja przecież mam chłopaka Pawła ,który jest ode mnie starszy o 3 lata i studiuje w Toruniu na UMK . Kierunek architekt. Kocham mojego chłopaka choć jest starszy 3 lata moi rodzice bardzo go polubili ,zauważyli jak o mnie dba ,że jest czuły oraz martwi się o mnie ,gdy coś mi dolega. No ,ale wracając do Radka unikałam go jak ognia. Miałam całą skrzynkę pocztową z wiadomościami typu ''Czemu nie odpisujesz , czemu mnie unikasz , co o tym myślisz ,czy też coś do mnie czujesz'' ,co mogłam zrobić? Usuwałam je mając nadzieję ,że da mi spokój ,bo chciałam to wszystko sobie poukładać w głowie. Dziś pewnie też z nim nie porozmawiam ,bo umówiłam się z Patrycją na kawę. W końcu przedostałam się przez tłum ludzi siedzących na krzesłach i podeszłam do wolnego krzesła.
 -Mogę tu usiąść? - spytałam ,mając nadzieje ,że Radek nie wróci do tamtego tematu,ale się chyba przeliczyłam
- Cześć, jasne siadaj.- powiedział po czym spojrzał na mnie- Powiedz mi czemu mnie unikasz odkąd ci powiedziałem ,co do ciebie czuję? Całe wakacje miałem nadzieję ,że w końcu raczysz mi odpisać ,a ty nawet nie dawałaś znaku życia. - mówił nerwowo i przejęcie.
-Radek, to nie tak jak myślisz ,że nie dawałam znaku życia. Wszystko ci wytłumaczę ,ale nie miej mi za złe tego co powiem dobrze? - powiedziałam patrząc na niego.
 WIDZĘ ,ŻE KTOŚ TU ZAŁATWIA SWOJE SPRAWY NIE SŁUCHAJĄC TEGO CO MÓWIĄ DOROŚLI ,A MYŚLAŁEM ,ŻE OD TEGO SĄ WAKACJE I CZAS WOLNY.

Naglę oboje usłyszeliśmy dyrektora ,który patrzył na nas z nerwowym uśmieszkiem, mówiąc: TAK O WAS MÓWIĘ PANNO ALEKSANDRO I PANIE RADKU wszyscy momentalnie się na nas spojrzeli ,a my zrobiliśmy się czerwoni. I tak minęła godzina na auli i poszliśmy do klas.
 -To teraz mi powiesz?- usłyszałam głos Radka za mną. - Proszę, nie każ mi czekać ,czekałem już dwa miesiące ,aż mi odpowiesz.
-Dobra umówmy się o 14.00 ok? - mówię – Wszystko ci wtedy wytłumaczę.
-Okej będę czekać przy Vanilla Cafe. - powiedział z uśmiechem na twarzy ,a ja nie chciałam mu robić nadziei ,i czemu wybrał moja ulubioną kawiarnię?- Na razie piękna.
 Serio piękna? Co to w ogóle ma być? Mniejsza o to wszyscy poszliśmy do klasy ,wzięliśmy plany lekcji i poszłam z Patrycją na kawę ,ale tym razem nie do mojej ulubionej kawiarni , tylko do pizzeri.
 -Wiem ,że miałyśmy iść na kawę ,ale jestem głodna ,nie przeszkadza ci to? -spytała mnie moja przyjaciółka. 
-Nie ,nie w sumie to dobrze bo sama bym coś zjadła ,a zostaję sama do 17 w domu bo rodzice pojechali do Torunia na zakupy. - powiedziałam
-To dobrze jaką wybieramy? Może naszą ulubioną? - powiedziała Patrycja.Tak miałyśmy takie same gusta smakowe
- Oczywiście ,że tak. 
 Po chwili przyszedł kelner złożyć zamówienie.
-Czym mogę pięknym paniom służyć? - spytał nas chłopak widać ,że był miły 
-Poprosimy 1 dużą pizzę z pieczarkami ,kurczakiem i papryką oraz podwójny ser.- powiedziała Pati
-Coś do picia? - spytał nas 
-2 cole z lodem, duże. - powiedziałam
-Już się robi ,czy to wszystko? 
-Tak to już wszystko. - powiedziała Pati, po czym kelner poszedł do kuchni. A ja myślałam o spotkaniu z Radkiem i od czego by zacząć?
-No mów jak ci minęły wakacje? Jak tam z Pawłem i co ma być z Radkiem ,bo każdy się gapił jak dyrektor was uciszał?- mówiła cała podniecona
  -Powoli zacznijmy od tego ,że przed wakacjami powiedział mi ,że mu się podobam ,a ja

przecież mam Pawła z którym jest mi najlepiej na świecie. Unikałam Radka jak tylko się dało, całe wakacje i musiałam dziś usiąść koło niego ponieważ to było jedyne wolne miejsce z daleka od głośników i zaczął mnie pytać o wszystko ,ale rozmowę przerwał nam dyrektor po wyjściu z auli umówiłam się z nim o 14.00 ,żeby mu wszystko opowiedzieć i nie robić mu nadziei ,że coś z tego będzie jak to nie prawda. Wyprzedzam twoje pytanie on nie wie ,że mam chłopaka. - powiedziałam jej w skrócie po czym przyszła nasza pizza.
- O to zamówienie drogie panie. - powiedział kelner
-Dziękujemy – odpowiedziałyśmy razem  
-No to faktycznie nie masz kolorowo- powiedziała Pat- a Paweł o tym wie?
-Nic mu nie powiedziałam i zaczynam tego żałować ,bo w związku liczy się szczerość.- mówiłam - a na wakacjach było cudownie , pojechałam z Pawłem i z jego rodzicami do Barcelony na 2 tygodnie.
 -To miałaś super wakacje.
-Bardzo fajne ,a ty gdzie byłaś?
  -Ja byłam w Paryżu na tydzień i pojechałam z rodzicami i z braćmi nad polskie morze. - powiedziała i zaczęłyśmy jeść nasze jedzenie i pić cole. Zjadłyśmy w niecałe pół godziny i tak poszłyśmy na space.
 
Była już 13.30 i pożegnałam się z przyjaciółką przy budce z lodami i szlam ,szłam i szłam na spotkanie z Radkiem i modliłam się w duchu ,żeby Paweł mnie z nim nie zobaczył,ale przypomniało mi się ,że jest na uczelni. Mogłam mu powiedzieć o tym kolesiu z mojej klasy, ale na szczęście tylko rok i na studia. Zdałam egzamin SAT ,który pozwoli mi zacząć studia w Stanach Zjednoczonych ,rodzice i Paweł byli dla mnie ogromnym wsparciem. Miałam na egzaminie 2800 punktów z czego byłam bardzo szczęśliwa ,napisałam już wszystkie eseje na mój temat i wysłałam podanie do kilku uczelni. Najbardziej chciałam się dostać do Princeton ,albo na jakąś dobrą uczelnię w Kalifornii. Ciągle słonecznie i ciepło. Żyć nie umierać. Czekałam aż mi odpowiedzą czy się dostałam czy nie. Prawdo podobnie dowiem się już za miesiąc. Szłam rozmyślając nad moim życiem. No właśnie myśląc jak to będzie gdy się dostanę nie będę się widziała z Pawłem ,przecież związki na odległość z reguły nie są dobre ,ale ponoć prawdziwa miłość wszystko w życiu przejdzie. Doszłam na umówione spotkanie ,a tam czekał Radek. Podeszłam do niego ,a on się uśmiechnął. 
 -Cześć ,pięknie wyglądasz – powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy ,że wreszcie z nim porozmawiam.
-Cześć i dziękuję. - odpowiedziałam i nagle podeszła kelnerka do naszego stolika 
-Dzień dobry w czym mogę służyć? - spytała
-Ja poproszę kawę czarną – powiedział Radek 
 -A dla pani?
 -Ja poproszę latte- powiedziałam
-To wszystko? Spytała się nas kobieta 
-Tak ,dziękujemy- powiedział Radek i kelnerka odeszła zabierając karty z naszego stolika.
-To co mi powiesz? Wybacz ,ale nie mogę się nacieszyć twoim widokiem nie widziałem cię 2 miesiące i na dodatek mnie unikałaś. Bałaś się odpowiedzieć czy jak ?– mówił z lekkim uśmieszkiem na twarzy. 
-Po pierwsze to co usłyszysz może cię troszkę przybić ,ale nie chcę żebyśmy przestali się kumplować.
  -Już chyba wiem co chcesz mi powiedzieć.
-Nic nie wiesz i nic nie rozumiesz.- mówiłam i kelnerka przyniosła nasze zamówione kawy. 
-No to mi powiedz, będzie łatwiej mi zrozumieć.
-Dobrze wtedy ,co mi powiedziałeś przed wakacjami to była prawda?
-Tak w życiu bym się z ciebie nie nabijał. Ola zrozum, zakochałem się w tobie . Nie chcę być tylko kumplem ,ale kimś więcej dla ciebie. - mówił ,a ja zachłysnęłam się kawą.- Nic ci nie jest? 
-Nie wszystko w porządku ,tylko właśnie o tym chciałam z tobą porozmawiać. I teraz mi nie przerywaj i słuchaj. To co powiedziałeś było piękne ,ale jesteś moim kumplem ,dobrym kolegą ,który mi zawsze pomoże, pośmieje się ze mną ,ale to wszystko. I jeszcze jedno ja mam chłopaka od 2 lat. Nic ci nie mówiłam ,bo wiedziałam ,żebyś tego nie zniósł i bardzo żałuję ,że ci wcześniej nie mówiłam ,bo widzę że teraz cierpisz bardziej. Nie chcę żebyś cierpiał przeze mnie. Przepraszam cię. - mówiłam smutnym głosem i widziałam ,że mu się oczy zaszkliły.
-Jak mogłaś mi nie powiedzieć przez tyle czasu dawałaś mi nadzieje ,a teraz mówisz mi takie rzeczy? Myślałem ,że jesteś inna. Nic nie potrafię z tym zrobić ,nie mogę przestać o tobie myśleć KOCHAM CIE. - mówił załamującym i smutnym głosem. Tak było mi go żal. - Czego ja nie mam ,co on ma?
- Radek proszę cię. Jeszcze znajdziesz dziewczynę ,która cię pokocha.
-Czemu taka jesteś? Nic mi nie mówiąc ,że masz chłopaka.  
-Ja go kocham nie rozumiesz. Możemy się nadal kumplować?
-Muszę ochłonąć, jestem cały zdenerwowany. Kiedy indziej pogadamy. - mówił nerwowo ,a zarazem smutno. - Myślałem ,że jesteś inna, ale jesteś taka jak wszystkie. - te słowa mnie zabolały ''taka jak wszystkie''
  -Dobra jak tak mamy gadać to ja już pójdę. Do jutra może to tego czasu ochłoniesz- mówiłam również nerwowo i wyszłam zostawiając Radka samego była godzina 15.30 chyba pójdę już do domu szłam cały czas prosto. Płakałam wiedząc ,że zraniłam go moimi słowami, nie chciałam go krzywdzić bardzo go lubię ,ale jako kumpla z klasy, zresztą za rok o tej porze będę już na studiach o jeśli się w ogóle dostanę. I tak weszłam do siebie. Dostałam sms'a od mamy ,że wrócą dopiero na 20 wieczór do domu ,bo przedłużyli sobie pobyt u ciotki. 
 I co ja tyle czasu miałam robić sama 4 godziny. Mój chłopak co prawda zaczynał rok studencki dopiero w październiku ,ale akurat dziś musiał pojechać na uczelnię podpisać jakieś papiery. To nawet i dobrze ,bo nie widział mnie z Radkiem i nie zadawał męczących pytań. Nie miałam sił się nawet przebrać ,byłam zmęczona tym dniem. Położyłam się u siebie na łóżku i płakałam ,bo to co powiedział mi Radek mnie zabolało ,ale ja też nie zachowałam się wobec niego w nie porządku i nie dziwiłam się jemu jak zareagował. Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi ,otworzyłam i zobaczyłam Pawła ,mojego ukochanego Pawła. 
 -Cześć skarbie, co ci się stało? Masz całe oczy w łzach.- mówił z przejęciem.
- Nic mi nie jest.- powiedziałam – Co ty tu robisz miałeś być ba uczelni?
-Miałem ,ale wróciłem wcześniej do ciebie. A teraz mi powiedz co ci się stało ,bo przecież widzę wczoraj aż tryskałaś energią.
- Naprawdę nic mi nie jest po prostu gorszy dzień okej?- mówiłam mu ,a tak naprawdę chciałam mu wszystko powiedzieć ,ale nie mogłam. Jak by zareagował?
-Może później mi powiesz, mam coś dla ciebie. Zamknij oczy. - powiedział tym swoim czarującym głosem i wręczył mi pudełeczko.  
-Co to jest?
-Otwórz to zobaczysz.- mówił ,a moim oczom ukazała się piękna srebrna bransoletka z napisem PAWEŁ.
  -Jest przepiękna dziękuję kochanie. - powiedziałam po czym on założył mi ją na rękę.
-Żebyś zawsze o mnie myślała. Jesteś sama?
-Tak rodzice pojechali do Torunia i wrócą o 20. Obejrzymy jakiś film?
-Jasne na jaki masz ochotę?
-Nie wiem ty wybierz tylko nie horror proszę.
-No dobrze tym razem weźmiemy coś innego. Może ''Wybuchowa para'' ? - powiedział ,dobrze ,że nie horror, mój chłopak bardzo lubił horrory. Twierdził ,że wtedy się boję i się do niego na filmie przytulam.
 -Okej, podobno jest fajny.- i tak poszedł włączyć DVD ,a ja poszłam po popcorn i colę do picia.
-To co gotowa? - spytał z uśmiechem  
-Jasne-i usiadłam koło niego wtulona w jego tors.-Kocham cię.
-Ja ciebie też. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo.- powiedział to i mnie pocałował w usta. I tak film dobiegł końca ,a była już 19.
 Paweł czekał ze mną na powrót moich rodziców twierdząc ,że nie chce mnie zostawić samej. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Zastanawiałam się czemu mu nie powiedzieć teraz? W końcu byliśmy sami i nikt nam nie przeszkadzał. 
 -Paweł- zaczęłam cicho.
-Tak kochanie?  
-Muszę ci coś powiedzieć.
-To powiedz.
-Ale będziesz zły.- mówiłam lekko skrępowana.
 -Czemu mam być zły? - było widać ,że się zdziwił moją wypowiedzią.
-To posłuchaj mnie. Przed wakacjami...- i zaczęłam mu wszystko tłumaczyć od A do Z. Chciał znać najdrobniejsze szczegóły. To mu powiedziałam o dziwo nie był zły słuchał mnie bardzo uważnie i był bardzo spokojny.
 -Nie powiem ,jestem troszeczkę wkurzony ,że jakiś koleś do ciebie zarywa i nic mi nie mówiłaś przez całe wakacje, ale cię kocham i nie potrafię się z tobą kłócić. Jesteś moim życiem. Wiec jedno zawsze mów mi o wszystkim ,wiesz dobrze ,że ze wszystkim ci pomogę. Twoje problemy są moimi problemami. Kocham Cię najmocniej na świecie, kocham cię nad życie. - powiedział ,coś tak pięknego ,że zachciało mi się płakać. Pojedyncza łza zleciała mi po policzku ,a on starł ją opuszkami palców i mocno mnie przytulił.- Hej ,ale nie płacz.- mówił 
 -Paweł ,ja cię bardzo przepraszam ,tak mi wstyd ,że ci nie powiedziałam.- mówiłam płacząc.
-Już cisiii, nie płacz skarbie. - mówił głaskając mnie po głowie.
  Później leżeliśmy objęci ,a Paweł bawił się moimi włosami ,a jego koszulą. No i przyjechali rodzice. Mój chłopak przywitał się z rodzicami i poszedł. Mama chciała ,żeby został na kolacji ,ale on powiedział ,że musi już iść do domu. Tak, więc poszedł, a ja zamknęłam za nim drzwi. Zjadłam kolację i poszłam się umyć oraz się położyłam ,bo byłam bardzo zmęczona, nawet nie wiem kiedy zmrużył mnie sen.
                                         MIESIĄC PÓŹNIEJ

No i minął miesiąc nauki zostało jeszcze 9 miesięcy do wakacji. Z Radkiem wszystko sobie wyjaśniłam ,tym razem na spokojnie bez awantur i smutku z czego jestem zadowolona ,bo nadal się kumplujemy mimo tych wszystkich zawirowań. Był piątek, mój ulubiony dzień tygodnia. Miałam tylko 4 lekcje i ogólnie cud ,miód i fistaszki. Była długa przerwa ,która trwała 30 minut. Siedziałam na parapecie na ostatnim piętrze szkoły ,a do słownie na 4 ,czytając książkę ,gdy nagle dostałam SMS-a. Była to wiadomość od Pawła ,a brzmiała ona tak ''Będę czekał na ciebie przy szkole ,dziś mi odwołali wykłady ,kocham cię :*'' ,a ja mu odpisałam ''Dobrze , ja ciebie też.'' i kliknęłam wyślij. Takim trafem skończyła się przerwa i wszyscy weszliśmy do klasy i pisaliśmy małą kartkówkę z geografii, zdziwiłam się ,bo dobrze mi poszło choć zbytnio się nie uczyłam. I tak minęła lekcja ,a ja wyszłam ze szkoły ,gdzie czekał na mnie Paweł z czerwoną różą. 
 -Cześć kochanie. To dla ciebie. - powiedział i wręczył mi kwiatka.
-No hej ,a to z jakiej okazji? - spytałam 
-Za to ,że jesteś. Dobra idziemy?
-Ale gdzie? 
-Do kawiarni ,albo na spacer?
-Tylko pójdźmy najpierw do mnie okej? Muszę się przebrać i coś zjeść. - powiedziałam
-No to chodźmy. - rzekł i poszliśmy



 -Pamiętasz jak wysłałam podanie na studia?
-No pamiętam ,a co? 
-No to uznałam ,że i tak nie mam szans się dostać ,bo jestem za głupia na jakiekolwiek studia w Stanach. - mówiłam smutna
-Przepraszam ,co ty powiedziałaś?
  -Że jestem za głupia.
-Nie mów tak dobrze? Jesteś najmądrzejszą dziewczyną jaką znam i na pewno się dostaniesz ,bo na to zasłużyłaś swoją ciężką pracą. Pomyśl ile czasu poświęciłaś ,żeby przygotować się do egzaminu. Dziewczyno pisałaś egzamin ,który trwał 4 godziny i dostałaś 2800 punktów. To bardzo dobry wynik.- mówił ,a mi się robiło cieplej na sercu.
  Przyszliśmy już do domu i zobaczyłam ,że jest coś w skrzynce. Postanowiłam zejść i wyjąć listy. To ,co zobaczyłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Zobaczyłam tam list z Princeton. Moja mama i tata byli w pracy ,a brat w szkole. W domu znajdowałam się tylko ja i mój chłopak i nagle spytał.
 -Ola ,skarbie co tam masz?- spytał ciekawy
-List z Princeton. - Powiedziałam otwierając dużą kopertę. Nie wiedziałam czy się dostałam czy może nie ,po prostu ją otworzyłam. 
-I co dostałaś się. Mów szybko. - powiedział widać było ciekawy. Otworzyłam i to ,co zobaczyłam... po prostu nie umiałam tego opisać.
-Aaaaaaaa dostałam się! Rozumiesz? Dostałam się moje marzenie się spełniło. - mówiłam cała szczęśliwa jak nigdy w życiu. 
-To wspaniale, tak się cieszę ,że się dostałaś. Wiedziałem ,że dasz radę. - mówił również podekscytowany.
 -Chodzimy się przejść muszę z tobą teraz bardzo poważnie porozmawiać.- powiedziałam cała uradowana.
-No dobrze to chodzimy na spacer po parku.- powiedział i poszliśmy razem trzymając nasze dłonie splecione razem.
 -Słuchaj ,jak to będzie wyglądało z nami gdy już wylecę do New Jarsy? - spytałam smutna, z jednej strony byłam w niebo wzięta ,a z drugiej przygnębiona.
 -A jak ma być? Będziemy razem na dobre i na złe.- powiedział
-Zazwyczaj związki na odległość nie mają sensu ,bo wcześniej czy później się i tak rozpadną. - mówiłam przygnębiona
-Do czego ty zmierzasz? - powiedział chyba się troszkę wkurzył jak zaczęłam o tym mówić.
-Do niczego tylko mówię przecież jak jest.
 -A jak jest w takim razie? Przecież będziemy rozmawiali przez skypa , i pisać do siebie będziemy się widywać jak będziesz w Polsce.
-Będę może góra 3 razy w roku. - mówiłam cicho
-Ola ,czy ty siebie słyszysz? Jak możesz coś takiego mówić, że związki na odległość nie mają sensu. Każde mają sens jeśli dwoje ludzi się kocha. Czasami jak tak mówisz myślę ,że przestałaś mnie kochać już dawno i jesteś ze mną tylko po to ,żeby być chyba tylko z litości ,ale miarka się przebrała nie potrzebuję litości tak jak i ciebie.- mówił to wszystko a mi do oczu na chodziły łzy.
 -Jak możesz tak mówić wiesz ,że to nie prawda. Kocham cie jak nikogo innego. - mówiłam łamiącym się głosem.
-Skoro tak mnie kochasz to czemu mówisz te wszystkie rzeczy o związkach na odległość?
-Bo nie chcę żeby to się z nami działo. Ale powiedziałeś ,że nie potrzebujesz litość i mnie. Jak mogłeś tak powiedzieć. Myślałam ,że będziesz mi pomagał ,a ty wyskakujesz z takim tekstem? - mówiłam prawie płacząc.
 -Przepraszam cię. Nie powinienem tego mówić, wiesz dobrze ,że tak nie myślę. - mówił widać ,że było mu głupio z tego powodu, ale ja nie chciałam z nim rozmawiać ,chciałam po prostu iść jak najdalej od niego jak mógł mi to powiedzieć.
 -Wiesz co? Daruj sobie bo to jest żałosne. Nawet nie wiesz jak mnie te słowa zabolały. Usłyszałam je z ust kogoś kogo tak bardzo kocham.
-Ola wybacz mi ,proszę. - mówił ,chcąc mnie pocałować ,ale się odsunęłam od niego tak ,żeby nasze twarze się nie dotknęły.
-Nie chce mi się z tobą gadać. Idę do domu. - powiedziałam płacząc
 -Proszę cię! Wybacz mi! - mówił głośno prawie krzycząc ,gdy byłam już daleko. Szybko pobiegłam do domu i zobaczyłam tam moją mamę siedzącą przy stole i czytającą gazetę.
-Cześć Oleńko co się stało? - spytała mnie mama
-Mamo dostałam się do Princeton.- powiedziałam smutna
-To wspaniale ,a ty się nie cieszysz?
-Oczywiście ,że się cieszę ,ale poszłam z Pawłem na spacer i rozmawialiśmy o nas i o tym jak to będzie ,gdy wyjadę. Nagle powiedziałam ,że związki na odległość nie mają sensu ,a on się wściekł i powiedział ,że nie potrzebuje litości oraz mnie. Po chwili dotarł sens jego słów i mnie przeprosił ,ale jestem za bardzo wkurzona na niego bym mu teraz wybaczyła.- mówiłam smutna, Mama nic nie mówiła tylko mnie mocno przytuliła.
-Wszystko się ułoży ,zobaczysz ,a powiedz kiedy przyszedł list z tym ,że się dostałaś.
-Dzisiaj jakieś 3 godziny temu. Jestem szczęśliwa. Wreszcie wyjadę z tego kraju ,w którym nie ma przyszłości.
-Jestem z ciebie taka dumna ,że ci się udało.
-Nie udałoby mi się bez ciebie. Dziękuję za wszystko mamuś. Kocham cię najmocniej na świecie.
- Też cię kocham córeczko.

I tak poszłam do siebie się położyć. Chciałam zapomnieć o tym co powiedział mi Paweł. I tak zasnęłam ,a gdy się obudziłam była godzina 16.00 i zobaczyłam na mojej komórce 10 nie odebranych połączeń od Pawła oraz 5 wiadomości. Przeczytałam jedną z nich brzmiała ona tak Chciałem z całego serca cie przeprosić. Dopiero teraz dotarł sens moich słów. Jak nie będziesz chciała ze mną rozmawiać zrozumiem to. Mam nadzieję się ze mną spotkasz dzisiaj o 17.00. Będę czekał na ciebie przy parku. Jak nie przyjdziesz zrozumiem i uszanuję to. Na zawsze twój Paweł. 
 Nie chciałam się z nim kłócić ,więc poszłam się przebrać i pomalować. Wyszłam z domu była godzina 16.50 doszłam tam o 17.10 i zobaczyłam Pawła z wielkim bukietem róż. Podeszłam do niego nic nie mówiąc i po prostu namiętnie go pocałowałam ,a on odwzajemnił mój pocałunek. Aż nagle powiedział:
 -To znaczy ,że mi wybaczasz? - spytał nie pewnie.
-A jak myślisz? - spytałam się
-Że tak? - spytał niepewnie
-Wybaczam ci ,ale obiecaj ,że nigdy mnie tak nie potraktujesz.
  -Obiecuję ,obiecuję i jeszcze raz cię przepraszam- powiedział po czym wpił się w moje usta. 
 Oderwaliśmy się od siebie i rozmawialiśmy o wszystkim, jak to będzie wyglądało itp. Poszliśmy już do mnie ,bo na rozmowie spędziliśmy dobre 2 godziny. Paweł odprowadził mnie pod sam dom i pocałował w czoło mówiąc ''Dobranoc, śpij dobrze'' przytuliłam go i poszłam do siebie do pokoju. Nagle weszła mama i mnie przytuliła i powiedziała dobranoc. Cieszyła się ,że pogodziłam się z Pawłem ,bo go bardzo lubi. Poszłam się umyć ,zjadłam kolację i poszłam spać. Aż w końcu udałam się w krainę słodkich snów. 
                            7 MIESIĘCY PÓŹNIEJ

Dzisiaj jest ten 26 kwietnia. Zakończenie roku szkolnego maturzystów ,co raz bardziej jestem podekscytowana wyjazdem ,bo to już w sierpniu. Pojechałam do szkoły ,a tam wszyscy już byli. Usiadłam na swoim miejscu i zaczęła się przemowa dyrektora. Takie tam gadanie o dupie Maryni. Skończyło się już więc wszyscy przeszliśmy do klas po świadectwa. Troszkę przykro mi jest ,że już ich nie zobaczę. Tak fajnie razem było. Np. jak chłopaki w 1 klasie zamknęli innych w łazience. Tych wszystkich śmiechów i żartów nie da się zapomnieć. Odebraliśmy wszystko i zaczęliśmy się żegnać. Pożegnałam się już ze wszystkimi ,ale została mi jeszcze jedna ważna osoba. 
 -Będę za tobą tęsknić Ola. - powiedział Radek. Tak bardzo go lubię, a teraz już nie będziemy się widywać.
-Ja za tobą też. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo. - chciało mi się płakać.  
  -Ale nie płacz. Będziemy przecież mogli nadal utrzymywać kontakt.  
-Racja ,a jak tam twoja nowa dziewczyna?
-Lena jest cudowna. Poznałem ją 4 miesiące temu i jest nam razem bardzo dobrze. - powiedział. Fajnie ,że sobie kogoś znalazł. - A jak ci się układa z Pawłem?
-Dobrze. Raz jest lepiej raz gorzej jak to w związkach. - zaśmialiśmy się. - Będę tęskniła. - powiedziałam po czym się do niego w tuliłam.
-Ja za tobą też. - staliśmy tam tak z 5 minut ,aż w końcu wyszłam ze szkoły.
Będzie mi tego miejsca bardzo brakować- pomyślałam sobie. 
                           3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ

Boże to ten dzień. Dziś wylatuje do Stanów. Wstałam ,ubrałam się i poszłam na śniadanie. Zastałam tam moją mamę ,która czytała gazetę.
-Cześć mamo.- przywitałam się
- Cześć. Jak się dziś czujesz?
-Stresuję się i to bardzo. 
-Nie martw się. Jesteś dzielna poradzisz sobie. Jedz śniadanie bo za godzinę wyjeżdżamy na lotnisko.
-Jasne. - powiedziałam i zjadłam śniadanie. Poszłam się ubrać. Spakowałam wszystkie rzeczy już 2 tygodnie temu. Zeszłam na dół z walizkami ,a tam czekał na mnie Paweł z moją mamą.
 -To co jedziemy?- spytałam i wsiedliśmy do samochodu. Wszyscy jechaliśmy w ciszy. Nikt się nie odzywał. Ja siedziałam wtulona w Pawła ,który mnie obejmował. W oczach miałam łzy. Bardzo go kocham ,a teraz będę go widziała tylko parę razy w roku. Po dwóch godzinach dojechaliśmy na lotnisko. Słyszałam jak pasażerowie lotu 706 proszeni są do odprawy.
-Mamo, kocham cię. Tak bardzo cię kocham i za wszystko ci dziękuje.  
-Ja też cię kocham córeczko. Jestem z ciebie taka dumna. - powiedziała po czym się przytuliłyśmy. Tak mocno jak jeszcze nigdy w życiu.
-Paweł, będę tęskniła.  
-Ja też. Kocham cię Ola. Kocham cię. Jesteś moim sercem bez ,którego nie mogę żyć. - powiedział i wpił się w moje usta. Ostatni pocałunek ,ostatnie spojrzenie ,ostatnie przytulenie. - kocham cię.
-Ja ciebie też. - powiedziałam już ze łzami w oczach. Ostatni raz przytuliłam się do mamy i poszłam. Przy bramce spojrzałam na nich ostatni raz.
Weszłam na pokład samolotu. Zapięłam pasy tak jak kazali i po kwadransie poczułam jak samolot odrywa się od podłoża. Jak unosi się do góry. 
 
******************************************************************************
Jeszcze raz was przepraszam ,że nie jest o BTR. Ale tak mnie naszło ,żeby umieścić ja na blogu. 
Liczę na szczere komentarze. 
Do następnej jednorazówki ;) 






niedziela, 1 czerwca 2014

Wszystko będzie dobrze...

Ostatnio zauważyłem ,że coś dziwnego dzieje się z moją dziewczyną. Od tygodnia bardzo mało je. Można rzec ,że prawie nic. Próbowałem z nią rozmawiać ,ale to jak zawsze kończyło się awanturą. W końcu nie wytrzymałem. Pociągnąłem ją do salonu ,a ona usiadła skulona na fotelu.
-Katelyn proszę cię powiedz mi co ci jest. Ja naprawdę się o ciebie martwię.
- Kendall nic mi nie jest.
-Nie okłamuj mnie. Przecież widzę. Od tygodnia nic praktycznie nie jesz, a do tego schudłaś i to widać.- powiedziałem i złapałem jej rękę. Rękaw od jej bluzki się podwinął ,ale to co zobaczyłem mnie zszokowało. Nie wiedziałem czy płakać ,czy się wściekać.
-Zostaw moją rękę! 
-Powiedz mi od kiedy? Od kiedy?! Martwię się o ciebie. Nie śpię w nocy bo się boję. Boję się o ciebie. Wiesz dobrze ,że ze wszystkim ci pomogę. Tylko porozmawiaj ze mną.- mówiłem ,a Katelyn była bliska płaczu.
-W tym akurat mi nie pomożesz.- powiedziała i pobiegła prosto do łazienki. 
  Mam złe przeczucia. Czuję ,że coś się stanie. Szybko pobiegłem za nią. Chciałem otworzyć drzwi ,ale zamknęła je na klucz. Zapukałem ,ale nie otwierała.
-Katelyn otwórz te drzwi! Słyszysz! Otwórz je!- jak bym mówił ,a raczej krzyczał do ściany.
Przestraszyłem się i w końcu wyważyłem drzwi. Zamarłem ,gdy ją tam zobaczyłem. Była cała we krwi nie przytomna. Podcięła sobie żyły. Szybko zadzwoniłem na pogotowie i próbowałem zatamować krwawienie ,ale jej rana była tak głęboka ,że nie dawałem rady. Po 15 minutach zabrali ją do szpitala. Pojechałem za karetką i już po 20 minutach byłem na miejscu. Jak najszybciej poszedłem do recepcji się spytać o moją Kate. Powiedzieli mi ,że zabrali ją na oiom. Nagle koło mnie pojawił się lekarz i prosił recepcjonistkę o dokumentacje mojej ukochanej.
  -Panie doktorze ,co z Katelyn?
-A kim pan jest?
-Nazywam się Kendall Schmidt i jestem jej chłopakiem.
-Pani Katelyn Tarver straciła bardzo dużo krwi jej stan jest bardzo ciężki. Wie pan czy pacjentka brała jakieś tabletki na depresję? 
-Nic o tym nie wiem. A skąd te pytanie?
-Wykryliśmy ,że od dłuższego czasu musiała brać właśnie leki na depresję ,ale dzisiaj je przedawkowała i to czterokrotnie. Na razie jest w śpiączce i nie wiemy kiedy się wybudzi. To wymaga dużo czasu. Przykro mi. -Dziękuję. - powiedziałem ,a lekarz już odszedł. 
 Chciało mi się płakać. Moja kochana Kate ,a ja głupi nie zauważyłem ,że cokolwiek bierze. Gdybym nie odwlekał tej rozmowy. Czułem żal do siebie ,że na to pozwoliłem. Wszytko zaczęło się gdy wyjechałem w trasę. Coś musiało się stać. Tylko co? Udałem się na oiom. Na początku nie chcieli mnie wpuścić ,ale ubłagałem ich i pozwolili tylko na chwilę tłumacząc ,że pacjentka potrzebuje spokoju. Leżała tam nie przytomna. Na Nadgarstkach miała bandaże. Miała podłączona kroplówkę i była podłączona do EKG. Podszedłem do niej i chwyciłem jej dłoń.
-Mam nadzieję ,że mnie słyszysz. Kocham cię. Mogłem wcześniej z tobą porozmawiać. Przepraszam cię Kate. Kocham cię.
-Proszę już wyjść. Pacjenta potrzebuje spokoju. - powiedziała pielęgniarka. 
  Wyszedłem i pojechałem do domu. Tak bardzo bym chciał ,żeby było tak jak dawniej, czyli ,żeby Katelyn była znowu uśmiechnięta i promienna. Poszedłem do jej pokoju i położyłem się na łóżku. Wyczułem ,że na czymś leżę. Był to jej pamiętnik. Wziąłem i zacząłem czytać.
To wszystko wydarzyło się ,gdy Kendall wyjechał w trasę koncertową z Big Time Rush na 3 miesiące. Szłam na skróty do naszego wspólnego domu. Wiedziałam ,że o tej porze jest niebezpiecznie, ale spieszyło mi się do domu. Nagle poczułam ,że ktoś łapie mnie za rękę i szarpie. Poczułam ostry ból z tyłu głowy. Obudziłam się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Chyba był to stary ,opuszczony magazyn. Jakiś facet podszedł do mnie i zerwał ze mnie ubranie ,a sam zdjął z siebie spodnie i
bokserki. Poczułam jak brutalnie we mnie wszedł, jak mnie gwałcił. Czułam ogromny ból. Skończył to robić i tylko się śmiał. Podszedł jeszcze do mnie i kopnął mnie w brzuch. Poszedł sobie i zostawił mnie w tym budynku. Pozbierałam się po godzinie. Miałam ochotę umrzeć. Pragnę śmierci.”
  Gdy to przeczytałem czułem się okropnie jak jeszcze nigdy w życiu.
Co za skurwysyn! Jak tak można?! Moja Kate. Boże moja biedna Kate. Co ona musiała czuć. Mogłem nie jechać w ta pierdoloną trasę. Jak ja mogłem na to pozwolić?!   

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ 
Minął już tydzień odkąd Katelyn leży w szpitalu i jest w śpiączce. Przyjechałem do szpitala i udałem się na salę intensywnej terapii. Usiadłem koło niej i chwyciłem jej dłoń.
-Kochanie to moja wina. Nie powinienem jechać w tą trasę. Gdybym wiedział wcześniej. Przepraszam cię. - nagle poczułem jak ściska moją dłoń. Wybudza się. 
-Kendall ja ,ja...- zaczęła cicho
-Spokojnie skarbie. Już wszystko wiem.
-To tak bardzo bolało.
 -Zabiję sukinsyna. Przepraszam cię mogłem nie wyjeżdżać.
-Kendall to nie twoja wina. Ja mogłam nie iść na skróty.  
-Nie myśl już o tym. Jak tylko wyjdziesz ze szpitala zabieram cię na wakacje. Kocham cię nad życie.
-Ja ciebie też- powiedziała po czym się mocno przytuliliśmy. 



      ***********************************************************************
Hejka. To moja druga jednorazówka troszkę krótka ,ale mam nadzieję ,że się wam spodobała.
Bardzo was proszę komentujcie te jednorazówki ,bo nie wiem co mam poprawiać, a przede wszystkim nie wiem czy wam się podoba. A i dziękuję za taką dużą liczbę wejść w tak krótkim czasie. I jeszcze raz was proszę o szczere komentarze z waszej strony.
To do następnej jednorazówki ;)